czwartek, 11 października 2018

Spotkanie z Seksoholikiem

W weekend spotkałem przypadkowo faceta, nazwę go Seksoholikiem, z którym byłem na kilku randkach. Przyjemnie spędzałem z nim czas, ale on co chwilę chciał, bym z nim uprawiał seks. :/ No i wyobrażał sobie, że po trzech spotkaniach, mógł śmiało mówić, że jesteśmy w związku. 

Szukał sobie tzw. "kury domowej", czyli mężczyzny, który porzuci swoją pracę i będzie gotował mu obiady, a także zajmował się domem, czyli prał skarpetki, itd. Szukał udomowionego faceta. Po pierwszej randce zaprosił mnie wieczorem do swojego domu, zaoferował kolację, a potem ja miałem się odpowiednio odwdzięczyć, tak: być jak profesjonalna dziwka i usłużnie dać mu dupy, by się odprężył po całym męczącym dniu w robocie. Nie lubię takich praktyk, ogólnie jak ktoś ma jedną wizję na związek i nie słucha drugiej strony, dlatego gdy zobaczyłem, co się święci, to grzecznie podziękowałem i wróciłem do domu. Seksoholik spotkał się ze mną jeszcze dwukrotnie na gruncie neutralnym, ale na zakończenie ostatniej randki, oznajmił mi, że nie widzi szans na budowanie przyszłości ze mną. "OK", pomyślałem sobie. Minęły trzy miesiące. W międzyczasie odkryłem, że ma konto na dawnej Sexfotce (obecnie Datezone), a zdjęcia przez niego zamieszczone są bardzo pikantne. To samo, jeśli chodzi o opis profilu i praktyk seksualnych, jakich poszukuje u potencjalnego partnera. Znowu minęło parę miesięcy. Odezwał się do mnie któregoś dnia, że on żałuje, że wtedy tak mnie potraktował i chce, byśmy od nowa zaczęli budować relację. Wtedy ja odbiłem piłeczkę i powiedziałem, że nie ma mowy. Widziałem jego spojrzenie podczas weekendowego spotkania. Najpierw był zaciekawiony, a potem spłoszył się. Nie zamieniliśmy ani słowa. Chwilę później odwróciłem się, ale nie widziałem zainteresowania z jego strony, przyszła mi wtedy myśl, że dobrze, że nie dałem się namówić na te jego tanie zaloty. 

Natomiast dzisiaj uświadomiłem sobie, że praca, jaką wykonuję, kompletnie nie jest moją wymarzoną. Męczę się w niej bardzo. Idę do niej, by zarobić pieniądze i z przymusu, bo nie ma na razie na horyzoncie żadnej alternatywy. Aż tyle. Nie sprawia mi żadnej satysfakcji, spalam się w niej kompletnie, każdego dnia. Co gorsze, początki tej pracy były obiecujące, niestety, z dnia na dzień, wszystko się zmieniło. Nie mam żadnego planu awaryjnego, w międzyczasie wysyłam CV i listy motywacyjne po innych firmach, ale na razie przynosi to mizerny skutek. Oczekiwania co do teraźniejszej roboty miałem zupełnie inne, a rzeczywistość jak zwykle brutalnie to wszystko szybko zweryfikowała. 

Kwiecień

Kwiecień