środa, 31 października 2018

Pokusy są wszędzie

To był początek kwietnia. Na jednym z portali ogłoszeniowych na mój anons o poszukiwaniu mężczyzny do związku, odpowiedział 45-letni facet. Co prawda nie szukał kogoś do partnerstwa, tylko zaproponował, że szuka mężczyzny do zrobienia loda, bo on jest w tym zielony i nigdy nie próbował. Ma żonę, prowadzi dosyć nudne życie i szuka odskoczni. Z początku chciałem po prostu podziękować za wysłaną wiadomość i zakończyć kontakt. Jednak coś mi nie pozwoliło.

Zacząłem korespondencję z Zagranicznym. Zagraniczny, bo większość czasu spędzał za granicą, u naszych zachodnich sąsiadów, pracując u nich i raz na dwa miesiące zjeżdżając do Polski na kilka dni. Wymieniliśmy się fotkami, był bardzo przystojny. On też pochwalił moją urodę. Szybko z tematów neutralnych przeszliśmy na pikantne pisanie. W korespondencji wymienialiśmy się myślami, co będziemy robić na naszym spotkaniu.

On chciał, bym mu zrobił loda w samochodzie, bo nie dysponuje lokum, a Zagraniczny też odwzajemniłby obciąganie. Jeśli by mu się spodobało, to może i seks analny wchodziłby w miejsce. Pisał, jak bardzo go podniecam, że jego penis ślini się na samą myśl o mnie. Wysyłał fotki podczas wzwodu, wytrysku i masturbacji. Z utęsknieniem czekał na nasze spotkanie. Nie przeczę, łechtał tymi swoimi wiadomościami moje ego. Nie poznawałem siebie, swoich decyzji, jakie podejmuję. Przecież do tej pory byłem inny. Miałem swoje zasady i wartości, które silnie przestrzegałem. Żadnego pakowania się w jednorazowe przygody, zwłaszcza z żonatymi facetami.

Zagraniczny obiecywał wielokrotne spotkania. Nie wiem, ale ujął mnie czymś. Może tym, że nie był jak większość mężczyzn. Potrafił też porozmawiać na poważne tematy, nie był mu tylko seks w głowie. Albo sprawiał tylko takie wrażenie. Po raz pierwszy zapragnąłem spróbować czegoś nowego. Dotknąć zakazanego owocu. Nie martwić się o konsekwencje, ponieść się chwili. Jakby wyłączył mi się zdrowy rozsądek. Naprawdę chciałem się spotkać z Zagranicznym i przeżyć coś niezapomnianego. Sprawić drugiemu facetowi przyjemność. Przygotowywałem sobie scenariusze naszego spotkania. Na kilka dni przed widzeniem się, Zagraniczny przestał się odzywać. Nie odpowiadał na wiadomości. Pomyślałem, że coś jest nie tak, a poza tym, czy można ufać mężczyźnie, którego ledwie się zna? Zdrowy rozsądek szybko wrócił. Przypomniałem sobie, że sam nie chciałbym być na miejscu żony, nie chciałbym być zdradzany.

Postanowiłem o zakończeniu tej znajomości. W sumie nie musiałem mu tego pisać, Zagraniczny usunął konto ni stąd ni zowąd, nawet mnie o tym nie informując, z dnia na dzień. Wchodzę jednego dnia na portal, jest konto, wchodzę kolejny dzień, już nie ma. Może i dobrze. Następne doświadczenie do kolekcji. Po prostu nie ma co ulegać pokusom, prędzej czy później można tego bardzo żałować.

poniedziałek, 29 października 2018

SMS-y od eksa

Złota rada na dziś: Nigdy nie czytaj starych SMS-ów od eksa!
Czasem tak mam, że przeglądam stare wiadomości na smartfonie. Można rzec, że wspominam dawne czasy. Ile kontaktów przepadło, z iloma ludźmi miałem styczność, ale jakoś te nasze drogi się rozeszły.

Dzisiaj trafiłem na stare SMS-y od mojego byłego partnera. Miałem chwilowy dylemat, czy czytać je wszystkie czy lepiej nie zaglądać. Teraz wiem, że nie powinienem w nie wchodzić. Zachowała się cała korespondencja. Od początku naszej znajomości do końca naszego związku. Mnóstwo czułych słówek, które przeradzały się w wiadomości, że nie możemy doczekać się kolejnego spotkania, o tworzącym się uczuciu, aż po kłótnie i pretensje. Odpowiednią lekcję wyciągnąłem już po zakończeniu naszej wspólnej przygody. To ja zadecydowałem o końcu tej relacji. Z perspektywy czasu, nie żałuję. Postąpiłem słusznie. Mój eks nie zasługiwał na mnie. Niech świadczy o tym fakt, że tylko ja uważałem, że tworzymy coś głębszego i poważnego. Dla niego była to jedynie zabawa. Z jednej strony jest mi przykro, że nie udało się, ale z drugiej, dzięki byłemu partnerowi po raz pierwszy poznałem smak pocałunków i innych pieszczot. Nie doszło między nami do seksu analnego, co też uważam za sukces po kilku miesiącach od rozstania.

Nie ukrywam jednak, że po przeczytaniu dzisiejszej korespondencji, to poczułem jakieś ukłucie w sercu. Nie wiem, czy to tęsknota za drugim facetem czy nostalgia za tym, co minęło. Wiem, że nie ma co patrzeć do tyłu, trzeba iść stale do przodu. Było, minęło. Nie jestem zwolennikiem wchodzenia kilkukrotnie do tej samej rzeki. Nawet, gdyby teraz pojawił się mój były partner z propozycją powrotu, to wiem, że nie ma takiej opcji. To jedna z moich zasad. Do dzisiaj pamiętam wiele przykrych słów i gestów z jego strony.

sobota, 27 października 2018

Erotyczny sen i puste łóżko

Coraz częściej zdarzają mi się erotyczne sny. Do tej pory były one sporadyczne, pojawiały się kilka razy do roku, teraz raz w miesiącu to standard. Czyżby organizm chciałby mi coś szczególnego przekazać? :D

Jeden z takich erotycznych snów miałem dzisiaj. Podczas jego trwania było przyjemnie, co mnie bardzo dziwi, nawet nie chciałem, by się urwał w najlepszym momencie. I tak się urwał. :D Ale po kolei…

Trwa sen. Wchodzę do nieznanej mi łazienki, pokrytej białymi kaflami. Zaglądam w prawą stronę, gdzie znajdował się prysznic. Jakiś mężczyzna się kąpie. Nie wiem, ale dosłownie w jednej sekundzie, nabieram ochoty, by przespać się z nieznajomym. Dotknąć jego ciała, poczuć bliskość. Chcę poczuć jego dominację i oddać mu się w pełni.

Otwieram kabinę prysznicową i widzę przystojnego, dobrze zbudowanego mężczyznę, nagiego, z mocno owłosioną klatką piersiową, koło 40-tki, łysego, trochę przypominającego z twarzy Krzysztofa Pieczyńskiego. Bez chwili zastanowienia zbliżam się do tajemniczego faceta. On w ogóle nie czuje się speszony, przeciwnie, również dąży do kontaktu. Zaczynamy się namiętnie całować. Trwa to dłuższą chwilę. Następnie pieszczę jego klatkę piersiową i zniżam się na wysokość jego penisa, który jest twardy jak skała, a na dodatek gruby i długi. Obciągam mu.  Zaglądam na mężczyznę, czy mu się podoba, ale chyba tak, bo wyraz jego twarzy wskazuje zadowolenie, zdarza mu się też zajęknąć. Po jakimś czasie mężczyzna proponuje udanie się do sypialni, po więcej. Zgadzam się, jestem bardzo podniecony i napalony.

Sen się skończył w najlepszym momencie, bo nie wiadomo co by było dalej. :D Rzeczywistość poranka przywitała mnie myślą, że obok mnie nie ma ukochanego faceta. Puste łóżko, oprócz mnie. Należałoby to zmienić jak najprędzej. Zastanawiam się, skąd akurat erotyczny sen o łysym facecie. Może to z tego powodu, że dzień wcześniej masturbowałem się przy pornograficznym filmiku, gdzie bohaterami akcji byli dwaj łysi mężczyźni? :D

czwartek, 25 października 2018

Refleksje na temat białego związku

Po kilku latach poszukiwań drugiej połówki, po byciu w jednym nieudanym związku, odkryłem siebie. Znalazłem swoje pragnienia. Wiem, czego tak naprawdę chcę. Większość ludzi powie, że to doskonała informacja, wszak, to pierwszy i najtrudniejszy krok do znalezienia kogoś, teraz już pójdzie z górki. Ja na to odpowiadam: sam nie wiem do końca. 

Z prawie każdego ośrodka informacji jesteśmy karmieni wiedzą, jakoby homoseksualiści to istne seks-maszyny. Mężczyźni, którym tylko jedno w głowie. Mogą o każdej porze i w każdej sytuacji. Urosła jakaś potęga seksualna na temat gejów. Nie wspominam o plotce, jakby w swoim życiu przeciętny homoseksualista miał kilkuset partnerów seksualnych. Być może jest w tym cząstka prawdy, nie będę się jednak wypowiadał na tematy, na które nie mam bladego pojęcia lub gdzie można tylko domniemywać. 

Gdzieś tam w tej 5% populacji osób LGBT w Polsce jestem ja - szary, przeciętny, zwykły gej, chcący od życia niewiele, bo bycia szczęśliwym. Znalezienia swojej drugiej połówki. Prawdą jest, że człowiek uczy się całe życie, ja poznałem kolejne tajemnice siebie. Uzmysłowiłem sobie, że mam niskie libido. Seks tak, ale wystarczyłby góra trzy razy w tygodniu, ale to góra. Mógłby być i jeden raz albo wcale. Dla mnie liczy się bardziej bliskość drugiego faceta, jego czułość, "waniliowe pieszczoty": namiętne pocałunki, czasem seks oralny, wzajemna masturbacja, masaże erotyczne, inne delikatne pieszczoty ciała. Sama w sobie penetracja nie bardzo mnie interesuję. 

Takie relacje nazywają się w świecie heteroseksualnym "białym małżeństwem", ja to nazywam "białym związkiem", chociaż wiem, że definicja tego słowa również nie w pełni oddaje moje potrzeby, bo to nie jest tak, że jestem aseksualny. Mam pociąg do mężczyzn, posiadam swój typ faceta, ale mam niskie libido.  

I tutaj pojawia się twardy orzech do zgryzienia. Jak pogodzić ze sobą moje niskie libido a znalezienie takiego mężczyzny, który chociaż w minimalnym stopniu spełniłby moje oczekiwania? Jest ciężko znaleźć faceta, do tego, który będzie aktywny w seksie. Wiadomo jaki jest stereotyp: aktywny gej to włoski ogier w łóżku, gotowy do akcji w pięć sekund. Wielokrotnie próbowałem zamieszczać anonse na portalach gejowskich, gdzie wspominałem, że szukam takich facetów. Mało kto się zgłaszał, najczęściej faceci 50+. Nie poddaję się i nadal szukam. 

wtorek, 23 października 2018

Fetyszysta stóp

Dzień na portalu randkowym, jakich wiele. Odwiedzający przychodzą i odchodzą, nic nowego. Sprzątam mieszkanie, gdy nagle słyszę charakterystyczny dźwięk nowej wiadomości. Wchodzę do skrzynki przychodzącej i czytam:

FETYSZYSTA STÓP
Wow. Ale wysoki! Ciekawe, jaki masz rozmiar stopy.

JA
Około 4[X].

FETYSZYSTA STÓP
Nigdy jeszcze nie miałem z takimi wielkimi stopami do czynienia. Czy pozwoliłbyś na popieszczenie twoich stóp? Uwielbiam lizać i zajmować się stopami. Tylko tyle pragnę.

Przyznam, że jeszcze nigdy nie miałem do czynienia z fetyszystą stóp, cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz. :D

niedziela, 21 października 2018

Samotni z wymaganiami

Napisał do mnie na portalu randkowym młodszy ode mnie o kilka lat facet. Na profilu miał wpisane m.in. że jest zmęczony samotnością i szuka przystojnych, inteligentnych i młodych chłopaków. 

Zestaw cech wybrał sobie konkretny, przyznam. To coś w rodzaju: "chcę zjeść ciastko i nadal mieć ciastko", bo nie uwierzę, że da się spełnić wszystkie te trzy wymagania za jednym razem. Co najwyżej ktoś może dysponować dwiema cechami: może być przystojny i młody, młody i inteligentny lub przystojny i inteligentny. 

Takie wymagania mieć, to sobie jeszcze chłopina poczeka trochę, aż zrozumie (albo i nie), że ma zbyt wysokie wymagania i trudno będzie kogokolwiek mu znaleźć. Jednak skłoniło mnie do refleksji, że większość samotnych ludzi ma nie wiadomo jakie wymagania co do drugiej osoby. Ideałów nie ma, trzeba się z tym faktem jak najszybciej pogodzić. Książęta na białych koniach są tylko w filmach. 

piątek, 19 października 2018

Penis na dzień dobry

Przedstawię trzy sytuacje, jakie najczęściej spotykam na portalach randkowych, a ja je określam mianem "penisa na dzień dobry":

1. Zagaduje koleś. Po wymianie trzech wiadomości, udostępniamy sobie galerię prywatną. I co tam widzę? Zdjęcie lub zdjęcia penisa. W różnych sytuacjach i pozach.

2. Facet zagaduje do mnie i podaje w pierwszej wiadomości hasło. Nie ma tam fotek twarzy, tylko sylwetkę i penisa w erekcji. 

3. Mężczyzna na profilu ma opis, że jest samotny, mimo setek codziennie odwiedzających go gejów. W galerii same fotografie penisa. I on się jeszcze dziwi?

Przyznam, że w tych wszystkich przypadkach czuję uczucie zażenowania. Bo w większości nie są to faceci, którzy szukają seksu, a czegoś więcej. Znajomości, przyjaźni, związku. Tym bardziej dziwi mnie, po co dają zdjęcie swojego prącia. Mam się ekscytować, czy ktoś ma długiego, grubego czy prostego? Nie rozumiem takiej postawy. To w sumie przykre, mężczyzna wydaje się być interesującym człowiekiem, nawet wartościowym, a tutaj minusy ode mnie zdobywa za fotki penisa w stanie wzwodu. Zamiast mnie bardziej zachęcić do niego, to takie zachowanie odpycha mnie. Udaję, że nie zwracam uwagi na pikantną fotkę 18+ i kontynuuję korespondencję. 1 na 10 facetów spyta się, co sądzę na temat jakiego penisa. Niektórzy są zdziwieni, że w mojej galerii nie ma fotek mojego prącia lub sylwetki. Tak, i to byłoby na tyle, jeśli chodzi o część ciała, którą myślą mężczyźni.  

środa, 17 października 2018

Piwko na bulwarach?

Upalny sierpień. Od kilku dni koresponduję z pewnym facetem, który sam siebie nazywa Tajemniczym. Każda moja propozycja spotkania się, zostaje storpedowana przez niego. Nie może spotkać się w żadnym terminie, bo a) to praca, b) to jakaś imprezka, c) koleżanka wcześniej gdzieś go zaprosiła, i tak w kółko. Gryzę się w język i myślę sobie, że ostatni raz kogoś proszę o spotkanie w rzeczywistości. Następnym razem, niech druga strona się o mnie stara. Dosyć bycia Matką Teresą tego świata. Jak widać, większość ma to w dupie. Wracając do faceta, wywiązał się pomiędzy nami dosyć ciekawy dialog w pewnym momencie.

TAJEMNICZY
Jutro nie mogę się spotkać. Ale może przyszły weekend, co Ty na to?

JA
Brzmi zachęcająco, ja dysponuję wolnym czasem. Może sobota?

TAJEMNICZY
Może być. Co proponujesz?

JA
Nie wiem, może jakiś spacer zapoznawczy po mieście, a potem wstąpienie do kawiarni lub pójście do kina na jakiś film.

TAJEMNICZY
Ja bym chciał wybrać się na bulwary. Podobno będzie świetna pogoda. Napilibyśmy się piwka nad rzeką i spokojnie się poznawali.

JA
Dobry pomysł, jestem za.

TAJEMNICZY
A potem może...

JA
Może co? Dokończ, co chciałeś napisać.

TAJEMNICZY
Wszystko się może zdarzyć. Niczego nie wykluczam. Miałem już trzy takie sytuacje, że też miała być zwykła rozmowa i picie piwa, a skończyło się na seksie u mnie w domu. 

Niestety, do dzisiaj nie spotkałem się z Tajemniczym. Myślę, że jest on jednym z wielu bajkopisarzy. Lubią popisać i tyle. A szkoda, bo wydawał się ciekawym facetem. 

poniedziałek, 15 października 2018

Pary do pary


Niemal od zawsze miałem wyjątkowe „szczęście” do zaznajamiania się z parami homoseksualnymi na portalach randkowych. W większości przypadków to one pisały pierwszą wiadomość do mnie. Nie wiem, czy jest to swoisty rodzaj przyciągania albo ktoś z góry robi mi na złość. Jesteś sam, to zaprzyjaźnij się ze szczęśliwym duetem gejowskim. Albo dołącz do nich i stwórz trójkąt. Przyznam, że to dziwne, by para homoseksualistów, która niby świetnie się dogaduje i ma długi staż w związku, szuka znajomych poprzez portal randkowy. Czyżby nie mieli w rzeczywistości niezliczonej ilości kompanów na wyjście na miasto chociażby? W dobie Facebooka jest to cudaczne. Po przyjemnej wymianie kilku wiadomości, najczęściej okazuje się czego para zakochanych po uszy w sobie lub do szaleństwa szuka. Otóż, nie wykluczają (uwaga, słowo – klucz), gdy się bardziej zaznajomimy, jakichś wspólnych zabaw. Drażni mnie to, dlatego przestałem odpowiadać na jakiekolwiek zaczepki par gejowskich. Nie znajdą z mojej strony zainteresowania. Nie żałuję. Nie chcę czuć się jak piąte koło u wozu, być potrzebnym tylko do spełnienia fantazji. Ja wierzę, że można stworzyć monogamiczny związek.

sobota, 13 października 2018

Jesteś kłodą?

Przyjemne lipcowe popołudnie. Trwa moja pierwsza randka z facetem (niech będzie, że nazwę go Blondynem) poznanym na portalu internetowym. Pisaliśmy trzy tygodnie do siebie i postanowiliśmy w końcu się zobaczyć w rzeczywistości. Spotkanie trwa już trzecią godzinę. Tematy znajdują się do rozmowy. Nagle dyskusja schodzi na sprawy związane z seksem.


BLONDYN

Tak, ja podobnie myślę na temat związków. Najważniejsza jest prawda, szczerość i wierność. Co lubisz w seksie?

JA

Zależy, o co pytasz.

BLONDYN

No, tak ogólnie.

JA

Lubię delikatny seks, tzw. waniliowy. Pieszczoty, całowanie, wspólna masturbacja.

BLONDYN

Nie lubię się całować. Ale uwielbiam masaże erotyczne. Lubię sprawiać przyjemność drugiemu facetowi bez wzajemności. 

JA

Kto wie? Być może się skuszę na masaż w Twoim wykonaniu.

BLONDYN

Nie będziesz żałował. A wracając do seksu. Jaką masz rolę?

JA

Mam to wpisane w odpowiedniej sekcji na swoim profilu. No, ale dobrze. Przypomnę Ci. Jestem pasywny.

BLONDYN

Ale tak, pasywny pasywny?

JA

Co masz konkretnie na myśli?

BLONDYN

Przejmujesz inicjatywę w łóżku podczas seksu czy jesteś kłodą, która czeka na ruch drugiej strony?


Zamurowało mnie. I czarodziejska bańka mydlana prysła. Mógł poczekać z takimi pytaniami na następną randkę, a nie tak prosto z mostu się pytać. Chociaż może badał teren pod grunt, jak odpowiem na jego nurtujące pytania i czy będzie zainteresowany ponownym spotkaniem się. 

---
Pogoda iście letnia, a nie październikowa. Postanowiłem wybrać się na krótki spacer, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Na ulicach tłumy zakochanych par heteroseksualnych, mnóstwo również facetów z kolegami. Nie wiem, ale jakoś w ostatnim czasie zobojętniałem na to i jest mi wszystko jedno, nie czuję przykrości czy smutku, że jestem samotny. Wisi mi to wszystko. Taki stan jest lepszy niż uczucie bycia przegranym, a w okresie jesiennym w poprzednich latach często miałem taki nastrój. Zobojętnienie może wynika z pobytu na portalu randkowym i zderzania się wyłącznie z jakimiś kosmitami, a nie mężczyznami. Poniżej kącik muzyczny, tekst piosenki tak bardzo prawdziwy i mogę się z nim w stu procentach identyfikować. 


czwartek, 11 października 2018

Spotkanie z Seksoholikiem

W weekend spotkałem przypadkowo faceta, nazwę go Seksoholikiem, z którym byłem na kilku randkach. Przyjemnie spędzałem z nim czas, ale on co chwilę chciał, bym z nim uprawiał seks. :/ No i wyobrażał sobie, że po trzech spotkaniach, mógł śmiało mówić, że jesteśmy w związku. 

Szukał sobie tzw. "kury domowej", czyli mężczyzny, który porzuci swoją pracę i będzie gotował mu obiady, a także zajmował się domem, czyli prał skarpetki, itd. Szukał udomowionego faceta. Po pierwszej randce zaprosił mnie wieczorem do swojego domu, zaoferował kolację, a potem ja miałem się odpowiednio odwdzięczyć, tak: być jak profesjonalna dziwka i usłużnie dać mu dupy, by się odprężył po całym męczącym dniu w robocie. Nie lubię takich praktyk, ogólnie jak ktoś ma jedną wizję na związek i nie słucha drugiej strony, dlatego gdy zobaczyłem, co się święci, to grzecznie podziękowałem i wróciłem do domu. Seksoholik spotkał się ze mną jeszcze dwukrotnie na gruncie neutralnym, ale na zakończenie ostatniej randki, oznajmił mi, że nie widzi szans na budowanie przyszłości ze mną. "OK", pomyślałem sobie. Minęły trzy miesiące. W międzyczasie odkryłem, że ma konto na dawnej Sexfotce (obecnie Datezone), a zdjęcia przez niego zamieszczone są bardzo pikantne. To samo, jeśli chodzi o opis profilu i praktyk seksualnych, jakich poszukuje u potencjalnego partnera. Znowu minęło parę miesięcy. Odezwał się do mnie któregoś dnia, że on żałuje, że wtedy tak mnie potraktował i chce, byśmy od nowa zaczęli budować relację. Wtedy ja odbiłem piłeczkę i powiedziałem, że nie ma mowy. Widziałem jego spojrzenie podczas weekendowego spotkania. Najpierw był zaciekawiony, a potem spłoszył się. Nie zamieniliśmy ani słowa. Chwilę później odwróciłem się, ale nie widziałem zainteresowania z jego strony, przyszła mi wtedy myśl, że dobrze, że nie dałem się namówić na te jego tanie zaloty. 

Natomiast dzisiaj uświadomiłem sobie, że praca, jaką wykonuję, kompletnie nie jest moją wymarzoną. Męczę się w niej bardzo. Idę do niej, by zarobić pieniądze i z przymusu, bo nie ma na razie na horyzoncie żadnej alternatywy. Aż tyle. Nie sprawia mi żadnej satysfakcji, spalam się w niej kompletnie, każdego dnia. Co gorsze, początki tej pracy były obiecujące, niestety, z dnia na dzień, wszystko się zmieniło. Nie mam żadnego planu awaryjnego, w międzyczasie wysyłam CV i listy motywacyjne po innych firmach, ale na razie przynosi to mizerny skutek. Oczekiwania co do teraźniejszej roboty miałem zupełnie inne, a rzeczywistość jak zwykle brutalnie to wszystko szybko zweryfikowała. 

wtorek, 9 października 2018

Małymi krokami do przodu

Małymi krokami do przodu, dzień mija za dniem. Zaraz będzie połowa października, a tu od końca poprzedniego miesiąca w marketach na wystawach znicze, lampiony i wkłady na  Dzień Wszystkich Świętych. Poważnie? Moim zdaniem trochę za wcześnie. 

Dopadło mnie choróbsko. Niespodziewanie. W weekend zaczął boleć mnie jeden migdałek, po kilku godzinach, do zabawy dołączył drugi, bo widocznie nudziło mu się lub wydawało mu się, że jest gorszy, niż jego bliźniak. A co, skoro jego kompan po drugiej stronie może boleć, to on też zacznie. Początkowo myślałem, że to zwykły ból gardła, wziąłem tabletkę naproksenu i zero efektu. Migdałki zaczęły boleć mocniej. No takiego bólu to dawno nie pamiętam, zbuntowały się małe cholery, no. Na następny dzień doszło silne utrudnienie w przełykaniu (przełknięcie śliny to jak przełykanie jednorazowo 100 pinezek) i stan podgorączkowy, nie wspominając o ogólnym rozbiciu i dużej chęci spania, dodatkowo pojawiły się zawroty głowy. Przełknięcie kawałka bułki z serem żółtym graniczyło z cudem, a ja sam czułem się, jakbym właśnie chciał podnieść 50 kg jednym palcem. Wizyta u lekarza, oczywiście prywatnego, bo na NFZ w poradni rodzinnej trzeba czekać dwa dni, takie kolejki. Za 100 zł postawiona diagnoza. Angina. Jak miło. Przepisany zestaw leków: probiotyki, jakieś osłony na żołądek, antybiotyk - penicylina, lek przeciwzapalny. Tym samym otworzyłem w domu małą aptekę. 

Tak mi ostatnie dni mijają. Od wzięcia kolejnej dawki leku do robienia płukanki wody z solą. Ból trochę minął, myślę, że każdy następny dzień będzie przynosił większą ulgę, aż w końcu wyleczę się.   

niedziela, 7 października 2018

Pytania bez odpowiedzi

Kiedyś myślałem, że na każde pytanie można znaleźć wyczerpującą i dostateczną odpowiedź. Dzisiaj wiem, jak bardzo się myliłem w przeszłości. Nie na wszystkie pytania można znaleźć racjonalną odpowiedź. Pozostają domysły. Sam mam kilka pytań, na które dotąd nie znalazłem odpowiedzi, nie rozjaśniły mi umysłu.

- Dlaczego zawsze trafiam na dupków, którzy jedynie co potrafią najlepiej to ranić drugą osobę?
- Gdzie się podziali wartościowi mężczyźni?
- Czy wszyscy wartościowi faceci są już zajęci?
- Czemu nie mam szczęścia do facetów?
- Dlaczego tak trudno jest kogokolwiek poznać?
- Czy kiedykolwiek znajdę faceta do partnerstwa?
- Czy jest gdzieś na świecie mężczyzna, który nie zaczyna znajomości od d… strony, tylko od rozmowy?

Szukanie odpowiedzi na powyższe pytania, doprowadza mnie jedynie do pogorszenia nastroju. I uświadomienia sobie, że ludzie będący w związkach są prawdziwymi szczęściarzami, którzy wielokrotnie nie zdają sobie sprawy z tego do końca. Nie czarujmy się, człowiek pragnie być w grupie, a nie w pojedynce żyć. 

piątek, 5 października 2018

Weekendy

Łukasz paradoksalnie uwielbiał nadchodzące w każdy piątek po pracy weekendy, a z drugiej strony ich nienawidził. Darzył sympatią, ponieważ chociaż przez dwa dni mógł odpocząć od męczącej roboty. Znaleźć czas na realizację swoich zainteresowań i hobby. Pójście do kina, do teatru, wyjazd do większego miasta lub po prostu pozwiedzać okolicę.

Te same dni wolne przypominały mu prędzej czy później, jak bardzo jest samotny wśród tłumu ludzi. Że brakuje przy nim tego ogniwa, które nazywane jest drugą połówką, po prostu partnera. Weekendami, głównie w niedzielę, które wlokły się powoli, godzina po godzinie, rzadziej w soboty, Łukasza dopadał melancholiczny nastrój. Włączał smutne piosenki i oddawał się nostalgii. Zbyt dużo myślał o swojej samotności. Pomimo skończenia dwudziestu paru wiosen, tęsknił za ciepłem, dotykiem, bliskością drugiego faceta.

Prawie zawsze pojawiały się krople słonej cieczy, które spadały raz za razem. Nawet w upały, momentalnie robiło się zimno. Łukasz wychodził na miasto i wszędzie widział zakochane pary. To pogłębiało jego frustrację. Szukał przez pięć lat kandydata na męża, ale po kilkudziesięciu bezowocnych randkach, postanowił, że przestanie szukać. W tygodniu nie miał czasu się spotykać z drugim facetem, a w weekendy jakoś za bardzo mu się nie chciało.

Za każdym razem ktoś zapalał iskrę nadziei na budowę związku, by za chwilę brutalnie zgasić ledwie co tlący się płomień. Łukasz miał już taki okres w swoim życiu, że wszystkiego się wyparł. Stwierdził, że on jest bohaterem dla samego siebie i nie potrzebuje żadnego partnera. Rozum swoje, a uczucia co innego.

W głębi duszy bardzo pragnął zakochać się w mężczyźnie ze wzajemnością. Każda porażka potęgowała pustkę w jego życiu. Pozostała wyobraźnia. A tą Łukasz miał wyjątkowo bujną. Potrafił wyobrazić sobie dosłownie wszystko. Jak ze swoim partnerem spędza czas wolny, jak razem gotują obiady we wspólnym mieszkaniu czy wreszcie jak okazują sobie miłość. W podświadomości jednak po miesiącu zaprzestania poszukiwań, znowu je rozpoczął. Z myślą, że teraz w końcu, po tylu próbach i przeżytych doświadczeniach, Łukasz trafi na faceta godnego siebie. Tłumaczy sam sobie, że może jeszcze nie nadszedł jego czas bycia w partnerstwie, a cierpienie, które przeżywa każdego dnia z powodu samotności, zostanie wynagrodzone długoletnim związkiem. A może to tylko nadzieje bez pokrycia?

środa, 3 października 2018

Spaghetti


Majowe popołudnie. Spotkałem się z młodszym o dwa lata facetem, nazwę go Irkiem. Rozmowa przebiegała spokojnie, kleiła się. Po prostu trwała w najlepsze.

IREK
Jak ktoś mi się podoba, to zapraszam go pod pretekstem przygotowania obiadu do siebie, do domu. Zrobiłem tak trzy razy. Za każdym razem uzyskałem zgodę od drugiej strony. Początkowo było jedzenie obiadu, ale szybko zamieniło się w całowanie i po prostu w seks. Przespałem się z kimś ledwie poznanym.

JA
Wychodzi na to, że masz dar przekonywania.

Zastanowiłem się chwilę, dlaczego otrzymałem taką informację od Irka. Długo jednak nie zaprzątałem sobie głowy tą myślą, bo podsunął inny temat do rozmowy. W międzyczasie słońce zakryło się za ciężkimi, ołowianymi chmurami, niebo zrobiło się całe białe. 

IREK
Ale się pogoda zmieniła. Było tak pięknie i słonecznie, a zaraz pewnie spadnie deszcz.

JA
Być może.

IREK
Dawno nie spotkałem takiego faceta jak Ty. Inteligentnego, oczytanego, przystojnego. Może schowamy się przed nadchodzącymi kroplami wody i pójdziemy do mojego mieszkania na obiad? Odgrzeję spaghetti, bo wczoraj robiłem i zostało mi trochę.

Irek zaczął się uśmiechać, a ja spasowałem. Podziękowałem grzecznie za propozycję i odmówiłem. Rozmawiałem jeszcze z kwadrans z Irkiem, ale deszcz zaczął padać i Irek musiał iść, zaznaczając jednak, że może skuszę się na spaghetti czy inne danie na następnym spotkaniu, dodając, że w sumie rzadko ma okazję, by spotykać się z nowo poznanym facetem po raz pierwszy na mieście, tylko od razu u niego w domu. Nie spotkałem się już z Irkiem, odczytałem aluzję, być może błędnie, jaką miał mi do przekazania mężczyzna.

poniedziałek, 1 października 2018

Początek

I znowu coś się zaczyna. Kalendarz uświadamia, że zawitał nowy miesiąc. A ja postanowiłem stworzyć nowego bloga. Który to już raz? Piąty, dziesiąty, szesnasty. Oby ten blog był już na dłużej. Za oknem jesień, a ja doszedłem do wniosku, że chcę dzielić się z Czytelnikami swoimi codziennymi przeżyciami: zarówno tymi dobrymi, jak i gorszymi chwilami. Będziecie ze mną? Mam nadzieję, że tak. Zapraszam tymczasem na kawę lub herbatę, albo gorącą czekoladę. Co kto lubi. Czego można mi życzyć w blogosferze? Cierpliwości, bym systematycznie dodawał nowe notki. Może jeszcze kilka słów o mnie... Mam te swoje 2x lat na karku, mieszkam sobie tam gdzie diabeł mówi dobranoc, jestem gejem. Na razie tyle wystarczy. Więcej w kolejnych wpisach. :)

Kwiecień

Kwiecień