czwartek, 31 stycznia 2019

Ciasto czekoladowe

Miałem ochotę na coś słodkiego. Postanowiłem, że kupię ciasto w proszku i zrobię całą blachę. :D Wybór nie był prosty: wahałem się między czekoladowym, jogurtowym a drożdżowym. Zdecydowałem się ostatecznie na pierwszy wariant. Już go kilka razy robiłem, więc była pewność, że nie wyjdzie zakalec. Mikser ręczny poszedł w ruch. Wymieszałem zawartość opakowania z 4 jajkami, 100 ml wody i rozpuszczoną margaryną w ilości 100 gram. W piekarniku siedziało przez 45 minut. Wyszła spora blacha, tak jak producent obiecywał na opakowaniu. Dodałem jeszcze trochę mieszanki keksowej, by można było podczas konsumpcji, od czasu do czasu, w cieście poczuć aromat bakalii. Efekty mojej pracy jak na załączonym zdjęciu. Następnym razem na wierzch  dodatkowo wyleję roztopioną czekoladę gorzką. Aberfeldy – nie zapomniałem o przepisie na Twoje ciasto, jest w kolejce. :)

wtorek, 29 stycznia 2019

Nostalgia

Przyrzekałem sobie, że nie będę krążył myślami wokół byłego partnera. Nie udało się. Przez ostatnie kilka dni myślałem o eksie. Pierwsza rocznica. Minął dokładnie rok od kiedy zaczęliśmy ze sobą pisać na portalu randkowym. Na początek po jednym zdaniu, szybko to przemieniło się w wielkie maile, liczące po tysiąc słów każde. Po około dwóch tygodniach pisania, wyznaczone pierwsze spotkanie w rzeczywistości. I zastanawianie się. Przypadnę mu do gustu? A może znowu nic z tego nie będzie? Jak wypadnę? 

Wypadłem doskonale, spędziliśmy wspólnie siedem godzin na spacerze i wizycie w kawiarni. Tematy sypały się z rękawa, nie było nudy! Smutek przy pożegnaniu, że trzeba tydzień czekać na kolejne widzenie się. Dni rozłąki mijały błyskawicznie, znowu nastał weekend i randka. Pojawiło się zauroczenie, a także zadowolenie, że jakiś facet zwrócił na mnie uwagę, niesamowite szczęście. Było też pragnienie bliskości. Pierwsze gesty i dotyk: przytulenie, złapanie za dłoń, maślane spojrzenia. 

Będąc w restauracji, wśród tłumu osób, czułem się jakbym był jedynie z moim byłym partnerem, nic innego się nie liczyło. Tylko ja i on. Rozbudził we mnie skrywane dotąd uczucia i emocje. Komplementy. Nawet nie wiedziałem, że takie uczucia są. To było coś magicznego. Nie do opisania. Był pierwszym facetem, do którego poczułem coś więcej niż przyjaźń. Namiętność. Nie mogłem sam uwierzyć, że w końcu znalazłem odpowiedniego mężczyznę. 

Kolejne randki. Niezapomniany wyjazd do Krakowa. Budowanie relacji. Pierwszy pocałunek, pierwszy seks oralny, pierwsze pieszczoty. Wspólne spędzanie czasu wolnego. I chociaż później bywało różnie, wiele złego w naszej relacji, to umysł jakby chciał wymazać niedobre wspomnienia, pozostawiając dobre. Z perspektywy czasu chciałbym cofnąć czas o rok. I znów przeżyć te miłe chwile. Romantyk ze mnie, i do tego bardzo wrażliwy/naiwny człowiek. Wracam do przeszłości. Powinienem skupić się na teraźniejszości i przyszłości. Rozum swoje, serce swoje. Zastanawiałem się, czy mój były partner również pamięta o tej rocznicy. Pewnie nie. Tylko ja to zapamiętałem. 

Było to dla mnie przełomowe wydarzenie. Nasze drogi się rozeszły, każdy poszedł w swoją stronę, układamy sobie życie. Ja w pojedynkę. On podobno randkuje i ma seks-układ ze starszym od siebie o kilka lat facetem. Był moim pierwszym partnerem. Czy jedynym? Na razie tak, ale myślę, że jeszcze ktoś stanie na mojej drodze. Tęsknię. Może nie za byłym partnerem, ale ogólnie za bliskością drugiego faceta. Wspomnienia. 

niedziela, 27 stycznia 2019

Wymiana korespondencji

Ludzie oszaleli przez te wolne niedziele. Tłum i kolejki, jakie tworzą się w piątek, a szczególnie w sobotę, to jest coś nie do opisania. Chociażby otworzyli wszystkie kasy, to i tak zaraz stworzą się kilkudziesięciometrowe kolejki. Dobrym i praktycznym rozwiązaniem byłoby stworzenie kasy tylko do, powiedzmy, 5 produktów w koszyku. Najmniejszym zainteresowaniem cieszą się kasy samoobsługowe w sklepach, gdzie taki rodzaj kas jest dostępny. To wszystko niby miało pomóc małym, prywatnym sklepikom, jednak najnowsze badania twierdzą, że nic nie pomogło, a nawet pogorszyło sytuację. 

Dzień za dniem płynie w bardzo szybkim tempie. Dopiero był weekend, znowu są dni wolne. Wchodzę na portal randkowy, sprawdzam, czy ktoś nie odpowiedział na mój anons. Jedno i to samo, takie zautomatyzowane czynności. Zaskoczeń żadnych nie ma, wszystko po staremu jeśli chodzi o randkowanie. :D A nie, jest jedno zaskoczenie. Odezwał się facet, z którym spotkałem się na pierwszej randce w tym roku. Po kilku dniach braku odpowiedzi na mojego SMS-a, niespodziewanie napisał krótką wiadomość, że nie odzywa się, bo jest bardzo zajęty. :D Odpisałem mu i znowu cisza, pewnie poczekam kilka dni na odpowiedź. Nie rozumiem takich ludzi. 

Zacząłem korespondencję z o trzy lata młodszym mężczyzną. Na razie wymiana wiadomości przebiega bardzo dobrze, poznajemy się powoli. On jest z tych nieśmiałych. Szuka podobnie jak ja, docelowo związku. Zobaczymy, jak rozwinie się nasza relacja. :D 

piątek, 25 stycznia 2019

Fascynat instruktora jazdy

Ubiegły rok, środek lata, żar leje się z nieba. Szukam cienia w miejscu, gdzie się umówiłem na randkę. Po raz pierwszy spotkam się z rówieśnikiem. Pisaliśmy około półtora tygodnia. Korespondencja na tyle się kleiła, że postanowiliśmy w końcu się zobaczyć w rzeczywistości. Czekam na niego już dobre kilka minut. Przychodzi SMS z informacją, że trochę się spóźni, bo autobus nie przyjechał na przystanek i czeka na kolejny kurs. Mężczyzna, nazwę go Fascynat, mieszka w sąsiedniej miejscowości. Mija pół godziny, zjawia się wyczekiwany gość. Wymiana pierwszych uprzejmości, a chwilę później zastanawianie się, gdzie tu się wybrać. Idziemy najpierw do sklepu kupić wodę. Następnie spacerujemy wokół miasta. Rozmowa przebiega w porządku, najważniejsze, że są tematy do dyskusji. Nagle dostaję komunikat:

FASCYNAT
Wiesz, robię sobie prawko. I teraz mam jazdy praktyczne. 

JA
Cieszę się. Życzę, byś zdał za pierwszym razem.

FASCYNAT
Dzięki. Miałem szczęście i trafiłem na takiego przystojnego instruktora jazdy. 

JA
Tak?

FASCYNAT
No po prostu w moim typie. Męski, z poczuciem humoru, wygadany. Ciasteczko takie.

JA
Aha... 

FASCYNAT
Takiego faceta z łóżka bym nie wypuścił. Ciekawe czy jest wolny?

I takim sposobem rozmowa zeszła na temat jego instruktora jazdy. Jeszcze tak z trzy razy podczas naszego półtoragodzinnego spotkania poruszał temat instruktora. Nie wiem, czy chciał dać mi do zrozumienia już na randce, że nic z naszej znajomości nie będzie i szuka po prostu kogoś innego czy, no nie wiem w sumie co mi chciał przekazać. Trochę głupio się poczułem, jak on tak komplementował innego faceta. Mężczyzna z którym się spotkałem, utrzymywał, że fajnie było na randce. Jednak, gdy chciałem się z nim ponownie spotkać, to jakoś nie znajdował już czasu. 

środa, 23 stycznia 2019

Igła, perła i tarot

Tak sobie myślę czasami, czy nie warto byłoby pójść do jakiejś wróżki czy innej kobiety, zajmującej się przykładowo tarotem. Wydałbym trochę pieniędzy, ale miałbym jasno powiedziane: szukać czy nie szukać kandydata na męża, bo to może strata czasu. A tak, spędzam chwile na portalu randkowym, uzbrojony w cierpliwość, w poszukiwaniu wartościowego faceta i nic z tego. To jak szukanie igły w stogu siana. Przeczesywanie profilu za profilem, czytanie opisów, spoglądanie czy mamy chociaż kilka wspólnych cech, których szukamy (czy zgadzają się widełki wiekowe przykładowo). Robota Syzyfa. Gdy już niby okazuje się, że znalazłeś kogoś ciekawego, to szybko zostajesz sprowadzony na ziemię. I zaczynamy szukanie od początku. Przecież gdzieś musi być głęboko schowana perła wśród tysięcy glonów. Ten Mój Jedyny. 

Już nie pamiętam, czyja to legenda, ale podobno, gdy człowiek się rodzi, to jego dusza się przepoławia na dwie części. Jedna część zostaje w człowieku, a druga gdzieś umieszcza się w innym człowieku, jak się ma okazać wiele lat później, w naszej drugiej połówce. Jedni znajdują szybciej swoich partnerów, inni czekają trochę dłużej. No chyba nie może być tak, że człowiek umrze w samotności, nigdy nie spotykając na swojej ścieżce miłości życia. 

Niby światły ze mnie mężczyzna, ale doprawdy, nie wiem gdzie te geje się poznają, które są w parze. Bywają przecież historie, że dwójka facetów poznaje się w nieprawdopodobnych okolicznościach. Nie wiem, może powycinam kilka małych karteczek, napiszę na jednych: SZUKAJ, a na innych zupełne przeciwieństwo. Wrzucę wszystkie papierki do byle jakiego garnka. I tak będę się bawił w losowanie, tzn. będę wyciągał po kolei karteczkę, a ostatnia kartka być może podpowie, czy dalej szukać, czy nie. A uwierzcie, gdyby tarocistka oznajmiłaby spokojnym tonem, że dla mnie nie ma szansy i nie znajdę swojej drugiej połówki, to rzuciłbym to wszystko i nie szukał nikogo więcej. 

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Piekarnik

Przepis na ciasto uniwersalne, który przesłał Aberfeldy w komentarzu do poprzedniej notki, prezentuje się bardzo interesująco. Zwłaszcza wariant z podzieleniem masy na dwie i dodanie do jednej części kakao, tak by powstała zebra, jest intrygujące. Oczywiście, że wypróbuję ten przepis, ale nie daję gwarancji, że próba upieczenia ciasta zakończy się sukcesem. Będzie wyrośnięte, nie pojawi się zakalec. Jak wspomniałem w poprzednim wpisie, problem leży głównie po stronie piekarnika elektrycznego. Testowałem setki przepisów na ciasta i zauważyłem, że zakalce pojawiają się głównie w tych wypiekach, które zawierają w sobie różnego rodzaju produkty mleczne: mleko, jogurty, masło. Czyli tzw. ciężkie ciasta. Mogę trzymać się od A do Z przepisu, w piekarniku ciasto ładnie wyrasta, a jak przychodzi moment zakończenia pieczenia, to momentalnie opada i robi się flak. Istnieje kilka teorii, jak poprawnie upiec ciasto:

– czekać po upieczeniu, aż ciasto się wystudzi w piekarniku czy od razu wyjmować?
– składniki do ciasta mają być w temperaturze pokojowej czy to bez różnicy?
– otwierać piekarnik podczas pieczenia i sprawdzać patyczkiem, czy ciasto jest już gotowe czy trzymać się przepisu i po ustalonym czasie wyłączyć piekarnik?

Piekarnik jaki posiadam ma bardzo mało funkcji pieczenia: górna grzałka, góra, góra-dół, góra-dół z wentylatorem i góra-górna grzałka z wentylatorem. Nie ma możliwości pieczenia ciasta na samym dole! A to chyba podstawa w pieczeniu ciast. Zawsze wybieram opcję góra-dół, ale wiadomo, jak jednocześnie grzeje się i góra, i dół, to wychodzi zakalec. 

sobota, 19 stycznia 2019

Chwile w kuchni

Dla wszystkich gotujących na co dzień facetów, ode mnie pełen szacunek i podziw. Naprawdę. Ja przykładowo potrafię coś tam prostego upichcić w kuchni czy ugotować coś z półproduktów, ale na tym moja kulinarna wiedza się kończy. Wiem, że wszystkiego można się nauczyć. Są przepisy i krok po kroku się ćwiczy kulinarne umiejętności. Ale trzeba mieć też do tego rękę. Na dobrą sprawę i wodę można przypalić. 

Ja takim beztalenciem nie jestem. Makarony, ryże, kasze ugotuję bez problemu. Jakiś prosty sos z proszku zrobię. Schabowego czy mielonego usmażę. Pizzę z własną kompozycją składników na kupnym cieście upiekę. To samo z jakimiś przekąskami z ciasta francuskiego. Przykładowo sakiewki z kiełbasą, serem pleśniowym i szpinakiem. Parówki bez problemu ugotuję. Jajecznicę usmażę. Co jeszcze... Jakieś proste ciasto na naleśniki wykonam, gorzej z ich usmażeniem, bo mogą się przypalić. Chyba nigdy nie nauczę się kiedy jest odpowiedni moment na przerzucenie placka na drugą stronę. Jak nie spalę, to za wcześnie obrócę naleśnik, że jeszcze ciasto jest surowe. Lubie przedobrzyć w kuchni. Rzadko kiedy odchodzę od przepisu i dokładam jakieś własne pomysły do przygotowywanych dań. Dobre wychodzą mi tosty, czy to z patelni, piekarnika czy opiekacza. Gofry też zrobię od biedy. Na tym kończą się moje zdolności kulinarne. 

Żałuję, że nie wychodzą mi ciasta. Mogę trzymać się przepisu, a i tak wyjdzie mi zakalec. Podejrzewam, że wina leży po stronie piekarnika, który ma za mało opcji do wyboru, jeśli chodzi o pieczenie ciast. Jedyne ciasta jakie mi dobrze wychodzą to te z proszku, zwłaszcza czekoladowe. Może i dobrze, że nie mam talentu do cukiernictwa, bo chyba codziennie piekłbym moje ulubione serniki czy jabłeczniki. 

czwartek, 17 stycznia 2019

Kryptogram

Kryptogram lub jak kto woli szyfrogram, inaczej kod penisa. Tak, prącia mężczyzny. Ostatnio natrafiłem na stronę internetową, w której można stworzyć swój własny rodzaj penisa. Jakież to proste. Można umieścić link w opisie profilu na portalu randkowym do odpowiednio ustawionych opcji i już ile pytań odpada do zadania. Do wyboru są poniższe opcje:

– z napletkiem czy bez;
– grubość;
– czy jest ku górze czy na dole;
– kolor skóry;
– długość;
– obwód;
– kąt nachylenia;
– wielkość moszny;
– ilość owłosienia;
– czas wytrysku;

Podałem tylko kilka przykładów ustawień. Można również wykupić dostęp do paru innych opcji, m.in. czy mamy owłosione pachy, czy mamy wyrzeźbioną klatkę piersiową i czy lubimy klimat pissing. Dla zainteresowanych podaję link do stworzenia własnego kryptogramu: http://dickcode.net/ .

I jeszcze na koniec tej notki, kilka słów wyjaśnienia, dotyczące komentarzy pod ostatnim wpisem:
1. Mam niskie libido, dlatego seks dla mnie nie jest najważniejszy. Uważam, że na seks zawsze przyjdzie czas, ale najpierw warto się lepiej poznać z drugim mężczyzną, nie wskakiwać do łóżka na drugiej czy trzeciej randce, ale na początek zbudować zaufanie, dlatego uważam się za faceta "staromodnego", bo takie wartości nie są praktycznie wyznawane.
2. Mam swój typ mężczyzn, którzy mi się podobają. Jest to jakieś 9 na 10 facetów.
3. Znalezienie sobie mentora, myślę, że to dobry pomysł, ale nie dla mnie, gdzie bliżej mi do trzydziestu lat niż do dwudziestu. 


wtorek, 15 stycznia 2019

Seks i kultura

Dostałem wczoraj rano na portalu randkowym taką oto wiadomość od pewnego 37-latka:

"chcę ciebie wyjebać ostro w dupę chcesz i szukam stały układ"

Ręce mi opadły. :D Co tutaj odpowiedzieć? Najczęściej piszę, że nie jestem zainteresowany i że szukam poważniejszej relacji. Zawsze cisza jak makiem zasiał po drugiej stronie, po wysłaniu takiego komunikatu. Muszę przyznać, że ten mężczyzna wysilił się bardziej niż inni. Poświęcił parę chwil na skrobnięcie kilku słów i to z użyciem polskich liter! Szacun. Lecz z tego rozpędu pewnie zapomniał, że zdania zaczynamy wielką literą. 

niedziela, 13 stycznia 2019

Port dla złamanych serc

Denerwują mnie czasem (no dobra, często) niektórzy faceci, piszący do mnie pierwszą wiadomość na portalu randkowym. Nie o samą treść tekstu chodzi, ale o to, kto nierzadko pisze. Po krótkiej wymianie korespondencji okazuje się, że są to mężczyźni, którzy są w dosyć patowych sytuacjach uczuciowych. Albo razem mieszkają z eksami pod jednym dachem, innym razem są po wielu zawodach miłosnych, a jeszcze kiedy indziej kompletnie nie wierzą w zakochanie się i na siłę trzeba ich przekonywać do zmiany zdania. 

Szczerze? Nie za bardzo mam ochotę, by kogokolwiek nakłaniać do swoich racji lub mówić o tym, czy miłość rzeczywiście istnieje, czy nie. Zastanawia mnie tylko, dlaczego większość facetów, których do mnie pierwsza zagaduje, to takie typy. Czy jakoś wyczuwają, że jestem odpowiednim mężczyzną na zwierzenia, doradzenie, wsparcie ciepłym słowem? Nie mam pojęcia. Ostatnio jeden gej napisał, że jestem "poczciwy". Z drugiej strony miło się robi człowiekowi, że ktoś nieznajomy Cię docenia zaledwie po kilku wiadomościach czy samym opisie profilu. Może jestem dla niektórych facetów nadzieją, że jeszcze są mężczyźni, chcący zbudować prawdziwy związek? Dla których monogamia, wierność, szczerość to podstawa. Jestem gatunkiem na wymarciu. Mało kto docenia dzisiaj te cechy, które wspomniałem wyżej. Tak, jestem naiwny, bo myślę, że dwóch facetów z powodzeniem może stworzyć monogamiczny związek pełen miłości. 

Paradoksalnie, większość szuka miłości, z takimi fundamentami. Prawda jest taka, że lokują najczęściej swoje uczucia w skurwielach, którzy chcą się jedynie zabawić i porzucić, przy pierwszej lepszej okazji. Wybierają takich, bo przecież łobuz kocha najbardziej, a poza tym lepiej jest mieć przystojniaka, niż przeciętniaka. Doświadczają kilku zawodów miłosnych i wolą szukać jednorazowego seksu niż angażować się w kolejną, głębszą relację, która może nie wypalić. Często facetów, którzy są w stanie zaoferować to czego szukamy tak naprawdę, olewamy. Szukamy ideałów, pragniemy wielkich uniesień. Jestem empatyczny, ale dość mam już bycia portem dla złamanych serc. Przyjdą po poradę i odejdą. A ja nadal pozostaję samotny. 

piątek, 11 stycznia 2019

Selekcja na partnera

Aktywnie poszukuję faceta, który docelowo stworzy ze mną monogamiczny związek. Nie czarujmy się, każdy ma jakieś wymagania. Jakiś czas temu opublikowałem w jednym z wpisów podstawowe kryteria, których szukam u mężczyzn. Ale tak ogólnie to kandydat na przyszłego męża powinien:

– nie palić papierosów, nie brać narkotyków;
– mieć zaznaczony: "bezpieczny seks", inne opcje nie wchodzą w grę;
– może być starszy ode mnie nawet o 20 lat, nie przeszkadza mi różnica wieku;
– status związku: "wolny";
– alkohol: wszystkie opcje poza "piję często". 

To chyba nie jakieś wygórowane wymagania? 

środa, 9 stycznia 2019

Pierwszy kosz i pierwsza randka w nowym roku 2019

Pierwszy tydzień roku zacząłem od dość wysokich obrotów. Tytuł nie jest przypadkowy. Dzień po Nowym Roku dostałem pierwszego kosza w 2019, a w weekend spotkałem się na pierwszej randce. Zacznę od chronologicznych wydarzeń.

W połowie grudnia na jedno z moich ogłoszeń, odpowiedział mój rówieśnik. Zaczęliśmy ze sobą pisać. Już dawno do żadnego faceta nie pisałem takich elaboratów. Jedna wiadomość miała około 1000 wyrazów. Po prostu korespondencja pełną parą. Poznawaliśmy się wzajemnie. W końcu, po kilku dniach pisania, zaproponowałem spotkanie na kawę i poznanie się w rzeczywistości. Rówieśnik się trochę speszył i oznajmił, że on tak szybko nie ufa drugiemu człowiekowi. Pomyślałem sobie, że coś zaczyna nie grać, no ale, dalej kontynuowałem pisanie z nim wiadomości, przyzwyczaiłem się po prostu. Może to też trochę przywiązania. Przed końcem roku dał mi znać, że chce się spotkać. Ustaliliśmy datę i miejsce spotkania. Dzień przed spotkaniem się napisał mi wiadomość, że on jednak nie chce mi robić złudnych nadziei, bo on sam do końca nie wie kogo szuka. Tłumaczył się, że szuka nie związku, a maksymalnie przyjaźni. Jest biseksualistą i chciałby w przyszłości założyć rodzinę. Napisałem mu o swoim żalu, że tak odwołuje spotkanie, itd., ale już nie odpowiedział.

Już pod koniec starego roku, na mój anons odpowiedział o trzy lata starszy facet ode mnie. Wymieniliśmy się kilkoma krótkimi wiadomościami. Z jego strony padła propozycja spotkania się na kawę w rzeczywistości, jako argument podał, że nie ma na co czekać. Jestem człowiekiem, który lubi konkrety, dlatego zgodziłem się. Był stres, czy przyjdzie czy nie, jak zakończy się nasze spotkanie, czy tam randka, itd. Dosłownie milion myśli na sekundę. Jeszcze w ostatniej chwili zmienił miejsce spotkania. Fajnie nam się rozmawiało, jest duże prawdopodobieństwo, że dojdzie do kolejnej randki. 

Nawet nie wiem jak szybko minęły trzy godziny, tyle sobie dałem czasu na spotkanie. Aż żal było je przerywać, tym bardziej, że mój rozmówca chciał, by jeszcze randka trwała. Trochę przypominał mi z wyglądu mojego byłego partnera. Z mojej strony pojawiło się lekkie zauroczenie, podniecił mnie na spotkaniu. :D W tym też przypomniał mi mojego eksa, niekończące się tematy do rozmowy, brak krępującej ciszy już od pierwszej randki, no i pojawiające się powoli pożądanie. Podczas żegnania się, jakoś tak żadne z nas nie chciało, by ten moment nadszedł ostatecznie i staliśmy chwilę w bezruchu, wpatrzeni w siebie. Myślę o nim, ale nie wiem, czy on tak samo myśli o mnie. Heh, ironia losu. :D Piszę tę notkę, właśnie te słowa i dostałem od niego SMS-a. :D Nie chcę się jakoś zbytnio nakręcać, bo to dopiero pierwsze spotkanie, jednak miło się zaskoczyłem i prawdę mówiąc, aż nie spodziewałem się takich wrażeń. Iskrzyło, czasem, że aż ogień trzaskał w naszej rozmowie. 

Te słowa pisałem w weekend. Minęło pół tygodnia, zmieniło się prawie wszystko. Przede wszystkim jakoś tak urwał się kontakt. Wymieniliśmy się paroma wiadomościami i tyle. Nie będę próbował już do niego pisać. Nie chcę się narzucać. W ogóle zauważyłem, że podczas spotkania był bardzo rozmowny, ale jeśli chodzi o korespondencję, to tak napisze trzy słowa i koniec, nawet za bardzo nie można odnieść się i rozwinąć tematu. Zapomniałbym, zapytałem go na randce, jakie ma wrażenia: "nie jest źle, ale super też jakoś nie jest". Kolejny facet z ogromną potrzebą zaskakiwania go. Dowiedziałem się też, podczas pierwszego spotkania, że chciałby się w końcu ustabilizować jeśli chodzi o budowanie związku, bo do tej pory spotykał się z facetami na zasadzie: zapraszał mężczyznę na kawę, a potem jednorazowy seks. Dziękuję, następnego kandydata proszę. :D

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Wizyta w Warszawie

Najprawdopodobniej pod koniec tego miesiąca wybiorę się na kilka dni do Warszawy. Trochę w sprawach prywatnych, trochę w służbowych. Jeżeli jacyś Blogerzy czy Czytelnicy mojego bloga mieszkający na co dzień w Warszawie, będący w tym czasie w stolicy lub mieszkający w okolicach miasta chcieliby się ze mną poznać i spotkać na jakąś kawę, spacer, rozmowę lub wypad do muzeum, to serdecznie zapraszam do kontaktu. Przez komentarze lub przez mail (dostępny w moim profilu). Może znajdzie się jakiś przewodnik, który oprowadzi po mieście? :D

Nie gryzę. :D Wiem, że powstanie kolejka chętnych, ale spokojnie, dla wszystkich znajdę czas i miejsce na spotkanie, także proszę się nie pchać. :D 

Co polecacie godnego obejrzenia w Warszawie? Wielokrotnie byłem w stolicy naszego kraju i już trochę pooglądałem, m.in. Plac Piłsudskiego, Centrum Nauki Kopernik, Śródmieście. 

sobota, 5 stycznia 2019

Rasowa ciota

Tak, tytułową "rasową ciotą" jestem podobno ja. :D Tak mnie nazwał jeden z facetów. Ale po kolei. W ubiegłe wakacje wymieniałem się mailami z takim jednym Radiowcem. Było przyjemnie do pewnego momentu. Gdy zaczęliśmy umawiać się na spotkanie. Wiadomo, trzeba ustalić datę, czas i miejsce widzenia się. Dwie pierwsze rzeczy poszła jak z płatka. Trzecie, czyli miejsce, sprawiło dosyć spory kłopot. Na tyle, że facet postanowił przestać się odzywać i zakończył korespondencję. 

JA
To może widzimy się w rynku?

RADIOWIEC
Wiesz, w sumie ja mieszkam blisko dworca, więc to nie będzie problem, jak tam gdzieś się umówimy. A później pójdziemy do mnie, do mieszkania.

JA
Dzięki za propozycję, oczywiście, możemy spotkać się blisko dworca, jednak nie skorzystam z Twojego zaproszenia do domu.

RADIOWIEC
Daj spokój, będzie fajnie. Kawę zrobię, nie będziemy musieli iść do kawiarni.

JA
Słuchaj, ja mam taki zwyczaj, że nie chodzę na pierwszym spotkaniu do czyjegoś domu, kogoś kogo mało znam. Ja proponuję miłe spotkanie: kawę, spacer, rozmowę. 

RADIOWIEC
Zachowujesz się jak rasowa ciota, która się boi nie wiadomo czego. Nie proponuję przecież seksu. Dzięki, ale nie mam ochoty się z Tobą spotkać. 

Moja reakcja na jego wiadomość? Taka jak na początku: :D . Niektórych rzeczy nie przeskoczę. Jedna z moich zasad to niespotykanie się na pierwszej randce w obcym mieszkaniu z nie do końca poznanym facetem. Już nie wspominam o głównym punkcie, czyli moim bezpieczeństwie, ale poza tym dom czy mieszkanie to przecież prywatność, jak Anglicy twierdzą "my home is my castle". Trzeba kogoś dobrze poznać, by zwiedzić jego twierdzę i progi. Nie przeskoczę tego, nawet jeśli proponowałby takie spotkanie nie wiadomo jaki mężczyzna. :D

czwartek, 3 stycznia 2019

Milionerzy

Co kilka miesięcy przeprowadzany jest casting do programu telewizyjnego "Milionerzy". Za każdym razem biorę udział, ale tak jakoś wychodzi, że do dzisiaj jeszcze nie miałem okazji wziąć udział w teleturnieju. Nie wspominam o samej grze o milion jako uczestnik, ale choćby by znaleźć się w eliminacji Kto pierwszy, ten lepszy. Dziwnym trafem wydaję się dla produkcji niezbyt fajną kandydaturą, bo jeszcze ani razu nie oddzwonili z propozycją wzięcia udziału. Ale ja tam nie poddaję się i wypełniam za każdym razem ankiety castingowe. Raz są trudniejsze, a raz łatwiejsze. Oprócz opowiedzenia o sobie, trzeba wpisać podstawowe informacje o sobie, załączyć aktualne zdjęcie, a także w dalszym etapie nagrać filmik wideo z autoprezentacją. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości dopiszę mi szczęście i twórcy odezwą się do mnie, bym wziął udział w konkurencji. To by była fantastyczna przygoda. Każdy odcinek oglądam, znam odpowiedź na większość pytań. Chociaż zdaję sobie sprawę, że inaczej jest wygodnie przed telewizorem, a nie inaczej tam na fotelu. 

wtorek, 1 stycznia 2019

Nie dla związków

Współczesne czasy są niezwykle dziwne. Ludzie wolą siedzieć przed ekranami komórek/tabletów/komputerów niż porozmawiać z drugim człowiekiem w rzeczywistości. Społeczeństwo spieszy się niesamowicie. Goni za pieniędzmi. Praca pochłania ich większą część doby. Błędne koło, które powoduje, że obecnie ludziom nie chce szukać się swoich drugich połówek. Dni robocze poświęcają pracy, by w weekend zrelaksować się. Jeden dzień bawią się w klubie, a w drugim ładują baterie na cały kolejny tydzień. Przyjęliśmy model amerykański, gdzie w Stanach Zjednoczonych było to widoczne jeszcze jakieś dziesięć lat temu. Amerykanie powoli, ale sukcesywnie, odchodzą od takiego szybkiego trybu życia. Zdali sobie sprawę, że trzeba znaleźć równowagę między wypoczynkiem a pracą. Zaczęli hołubić stylowi "slow life", czyli powoli, bez zbędnego spieszenia się. Do nas ten trend również dotrze, a może już się gdzieś tam wdziera? 

Niektóre osoby nie chcą brać udziału w tym szybkim tempie życia. Ostatnio poznałem na portalu randkowym mężczyznę, który jest ode mnie o cztery lata starszy. Jego poglądy na temat związków są dosyć radykalne: po prostu miłości nie ma, a tym samym związki nie istnieją. Poprzez partnerstwo człowiek staje się jak przywiązany na smyczy. Dodatkowo, gej którego poznałem, uważa, że jest samowystarczalny, nie szuka stabilizacji. I jest singlem z wyboru. Tak sam siebie określa. Niepotrzebna jest mu druga połówka do szczęścia. Istotnie, nie trzeba daleko szukać, by znaleźć potwierdzenie tej tezy, którą wyznaje coraz więcej ludzi. Doskonale mają się jednorazowe numerki czy coraz popularniejszy cyber seks. Społeczeństwo powoli, ale sukcesywnie dąży do tego, by drugi człowiek nie był potrzebny. Samotność panoszy się coraz bardziej. Brak czasu na miłość. 

Zacząłem przekonywać go, żeby może zmienił swoje poglądy na temat miłości, że przecież istnieje wiele związków, które łączy głębsze uczucie, itd. Każdy człowiek marzył lub marzy o spotkaniu prawdziwej miłości, stworzeniu długoletniego partnerstwa. Swoje poglądy zmieniamy w wyniku przeżytych doświadczeń. Te dotyczące poznania kogoś na dłużej są negatywne. Facet, z którym wymieniłem parę wiadomości, ostatecznie przyznał, że "nie mówi nie, ale też nie mówi tak związkom". Ja skapitulowałem, nie przekonam kogoś do zmiany poglądów. To jak walka z wiatrakami. Chciałbym jednak, by poznał jakiegoś wartościowego faceta i wtedy może zmieni zdanie na temat miłości.

Kwiecień

Kwiecień