czwartek, 29 listopada 2018

Godzina szczerości

Nigdy nie zapomnę słów mojego byłego partnera. Są to słowa, które zawsze przywołane przez pamięć, powodują ogromny ból. Słowa, przez które postanowiłem zakończyć mój związek.

Minął trzeci miesiąc naszego bycia razem. Ja jestem nadal zauroczony, może nawet czuję coś więcej. Weekend, kolejna możliwość spotkania się po całym tygodniu pracy z partnerem. Nasz rytuał. Picie kawy na mieście. Rozmowa trwa w najlepsze. Zadaję pytanie:

JA
Co spowodowało, że postanowiłeś odpisać na moją zaczepkę na portalu randkowym?

EKS
Szczerze? Na pewno nie Twoje zdjęcia, bo nie wyglądasz na nich atrakcyjnie. Fotografie co innego przekazywały, a rzeczywistość co innego. Odpowiedziałem na Twoją zaczepkę, bo ująłeś mnie Twoim opisem profilu, zrobił na mnie wrażenie. 

JA
Żartujesz z tymi zdjęciami, prawda?

Niestety, nie żartował. Mnie zamurowało i po prostu zrobiło mi się przykro. To jak potwarz, gdy dowiadujesz się, że całkowicie szczerze Twój partner opowiada o tym, że zaczął z Tobą pisanie, bo spodobał mu się opis profilu, a nie Ty z wyglądu. 

wtorek, 27 listopada 2018

Mój koncert życzeń

Jaki jest mój typ? Nie mam zbyt wielkich wymagań. Podoba mi się w 70% mężczyzn, których mijam na ulicy. Zauważyłem jednak, że w odwrotną stronę, czyli iloma procentami facetów ja mogę się podobać, to jakieś jedynie 30 procent. Marnie. I to głównie jestem adorowany przez panów 50+. Gdybym miał inny charakter, to już dawno z moimi predyspozycjami poszukałbym sobie sugar daddy'ego. Ale mnie to nie interesuje.

Cechy, które powinien spełniać mój przyszły partner:

* być mężczyzną,
* być gejem (żadni biseksualiści i heterycy nie wchodzą w grę),
* być wolnym,
* być aktywnym w seksie,
* nie palić/pić okazjonalnie;

Mój koncert życzeń nie jest jakiś wielki. Szukam podstawowych parametrów u facetów.  Wzrost, waga, kolor włosów, itd., grają drugorzędną rolę, najważniejszy jest charakter. Dla większości gejów jest na odwrót, zgodnie z maksymą: "przyciągnij wyglądem, zatrzymaj osobowością". 


niedziela, 25 listopada 2018

Historyjki miłosne

Czytałem i poznałem już tyle prawdziwych, niezwykłych historii miłosnych LGBT, że czasem przychodzi moment zazdrości. Wiem, nie powinienem. Ale to przychodzi samo. Geje czy lesbijki potrafili poznać się i zakochać w tramwaju, metrze, autobusie, jakimś dziwnym egzotycznym miejscu, po którym nikt by się nie spodziewał, że mogą się spotkać dwaj geje,  itd. Dziwny zbieg okoliczności, przypadek, a może taki mieli zapisany los? Nie wiem. Wiem natomiast, że czasem w najmniej spodziewanym momencie człowiek może spotkać swoją drugą połówkę. Fajnie byłoby poznać chociaż raz homoseksualistę tak od razu, w rzeczywistości, a nie poprzez wcześniejsze umawianie się z portali randkowych. Taka szansa jest równa zeru. W przeszłości przykre było to, że będąc wśród znajomych, musiałem udawać heteroseksualistę. Te ich puste gadki, że geje to cioty i pedały, ubrane w różowe kostiumy, z piskliwymi głosikami. Wyglądam męsko i nie przypominam w ogóle "stereotypowego" homoseksualistę.

piątek, 23 listopada 2018

Znajomości i kontakty

W pracy nerwowa atmosfera, w domu za to cisza i spokój. Nie ma się do kogo odezwać. Przywykłem do tej samotni. A może nie powinienem się tak zbyt szybko przyzwyczajać? Nie mam sobie nic do zarzucenia. W kwestii poznawania nowych osób robię dużo, często wychodzę pierwszy z inicjatywą, a przecież większość od nas nie zależy. Nie zmuszę drugiego człowieka, by na siłę się ze mną kumplował. Wszelkie próby znalezienia kontaktu z innymi ludźmi są natychmiast torpedowane brakiem odpowiedzi. Skoro tak jest na portalach randkowych, to pewnie jeszcze gorzej w aplikacjach typu Grindr. Niezwykłymi szczęściarzami są geje, którzy znaleźli swoje drugie połówki i które pielęgnują swoje związki w ten sposób, że potrafią być ze sobą kilkanaście lat, to jest bardzo dobry staż. 

środa, 21 listopada 2018

Randki

Na ostatniej randce byłem chyba w lipcu. "Chyba" to dobre słowo, cóż, skoro nie pamiętam, kiedy dokładnie spotkałem się ostatni raz z jakimkolwiek homoseksualnym facetem, świadczy to dobitnie, że było to dawno. Czyli reasumując, od kilku miesięcy prowadzę dosyć jałowe życie. Znajomi nie mają czasu na spotkanie się, chociażby na godzinkę, na zwykłą pogawędkę, zajęci są swoim prywatnym żywotem, większość ma założone rodziny. A samemu jakoś tak mało jest się zmotywowanym do wybrania się do knajpy, kina czy do kręgielni. Chciałbym już teraz znać swoją przyszłość. Co mnie czeka, czy coś się zmieni na lepsze na wielu płaszczyznach życiowych. Kiedy i czy w ogóle poznam partnera. Teraz to takie puste życie, ot, by przetrwać każdy następny dzień. Smutno tak, gdy nie ma się z kim dzielić swoimi radościami, sukcesami i porażkami. Tylko ty i ściana. Nikt więcej. Niektórzy z Was pewnie pomyślą, że bycie singlem to idealny czas na realizowanie swoich zainteresowań. Na pewno tak jest, ale nie, jeśli trwa to kilka lat. Jestem gotowy pójść z kimś na randkę. Ale nikt nie jest chętny. :(

poniedziałek, 19 listopada 2018

Bliskość na jesienną słotę

Praca-dom-praca i tak w kółko. Wracam do pustego mieszkania, jesienna szarówka zamienia się w ciemność, latarnie uliczne zapalają się. Nawał obowiązków domowych mnie dobija. Pranie, sprzątanie, gotowanie i sto innych, mniej wartościowych rzeczy. Na horyzoncie brak jakichkolwiek propozycji randkowych. Smutne to, na ostatniej randce, czy tam spotkaniu z facetem byłem jakieś trzy miesiące temu. Postanowiłem, że ja nie będę pierwszy wyciągał do każdego ręki, jeśli ktoś będzie chciał się zobaczyć, to napisze o tym. No i tylu jest adoratorów, że aż się opędzić nie mogę. :D Siadam sobie na kanapie z kubkiem ciepłej herbaty, włączam telewizor i tak się gapię. Nawet nie mam szczególnie ochoty na surfowanie po Internecie. Patrzę się w lewo, a następnie w prawo. Nikogo nie ma obok. Brakuje drugiego mężczyzny. Który przytuliłby, pocałował, po prostu był. Czasami przychodzą myśli, czy nie umówić się na jednorazówkę. Ale zaraz przechodzą. Nie jestem typem takiego geja, a po drugie więcej z tym zachodu niż to wszystko warte. Monogamia w dzisiejszych czasach nie jest w cenie. Liczą się przelotne, niezobowiązujące związki. Szkoda, że nie ma wehikułu czasu i nie można samemu ustalić sobie rok urodzenia.

sobota, 17 listopada 2018

Wspomnienie o seksie oralnym

Sięgając pamięcią wstecz, uświadomiłem sobie, że ostatni raz obciągałem penisa w marcu bieżącego roku. Mojemu byłemu partnerowi. Pierwszy raz „robiłem loda” (obrzydza mnie to sformułowanie, sam nie wiem czemu) na początku tego roku, również mojemu eksowi. Był to na razie jedyny mężczyzna, z którym uprawiałem seks oralny. Nie polubiłem tego typu pieszczot. Oczywiście, bycie pasywnym w seksie oralnym to fajna rzecz, ale bycie aktywnym to już zdecydowanie gorzej. :/ Gdy wziąłem po raz pierwszy penisa do buzi to myślałem, że zaraz zwymiotuję. :D A mój były nie miał jakiegoś wielkiego, może z jakieś 13 cm. Wrażenia smakowe też nie należały do najlepszych. Penis przypominał w smaku gumową oponę od koła do roweru czy inną dętkę. Na same wspomnienie się wzdrygam. :) No i to uczucie, gdy robisz drugiemu facetowi dobrze, a on nawet nie da ostrzeżenia i za chwilę czujesz słonawy płyn w buzi, też jest nienajlepsze. A jego nasienie było takie słone, jakby rozpuścił 1 kg soli w kilku kroplach wody. Kto wie, być może co penis, to inny smak. Zaliczyłem kolejne doświadczenie i wiem, że tego za bardzo nie szukam. Nie wiem, ale jakoś nie potrafiłbym z facetem uprawiać jakiegokolwiek seksu w miejscach publicznych, typu toaleta, bo jest to dla mnie mało higieniczne. Pozostaje jedynie lokum. 

czwartek, 15 listopada 2018

Trans poszukiwana

Napisał do mnie 33-letni Brutalny, szukający kobiety, ale jak nie ma się czego się lubi, to się lubi co ma. Z takim nastawieniem facet chciał znaleźć pasywnego mężczyznę. 

BRUTALNY
Siema, kogo szukasz?

JA
Szukam aktywa do poważniejszej relacji.

BRUTALNY
Ja szukam najlepiej trans. Kogoś uległego, ja aktywny.

JA
Przykro mi, ale źle trafiłeś.

BRUTALNY
Mam ochotę na sexowną trans. Przebierasz się?

JA
Czytałeś, co napisałem?

BRUTALNY
Szukam na oral. Trans. Mam lokum, teraz.

Ech... Ręce opadają na takich typów. 

wtorek, 13 listopada 2018

Possałoby się coś

Taki tam zwyczajny, przeciętny dzień jak co dzień na portalu randkowym. Zagaduje do mnie 36-latek z sąsiedniego miasta, ze statusem "może seks?". 

36-LATEK
Hej. Zastanawia mnie, czy masz super kutasa. Obciągałbym ci z połykiem.

JA
Hej. Nie szukam seksu, dlatego nie mam żadnych zdjęć penisa. Szukam kogoś do stałej relacji.

36-LATEK
Nie dasz się namówić? Ja jestem w związku, ale szukam odskoczni. Obecnie mój mały trochę szaleje. 

JA
Nie jestem zainteresowany.

36-LATEK
Possałoby się coś.

JA
To może jakiegoś cukierka sobie kupisz? :D

Facet nie odezwał się, ale przypomniał sobie po kilku dniach i pyta o to samo. :/
Wczoraj miałem dużą ochotę na jakieś lody. A obok żadnego mężczyzny. Pozostały mi jedynie ciepłe lody ze sklepu, ale co to za przyjemność. Musiałem obejść się smakiem. Trochę mnie zaskoczyła to nagłe pragnienie, bo nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek miał ochotę na seks oralny. 

---

Jest coś magicznego we wstawaniu, kiedy jeszcze dookoła ciemno. Widok krwistoczerwonego słońca, które dopiero co wschodzi, zapiera dech w piersiach. Niesamowity to daje krajobraz, gdy z ciemnoniebieskiego robi się niebo w różnych kolorach pomarańczy. 

---

Wczoraj przypomniałem sobie amerykański remake francuskiego filmu "Nikita" pod nazwą "Kryptonim Nina". Zawsze urzeka mnie takie niby codzienne, ale jednak magiczne przedstawienie życia głównej bohaterki po poznaniu faceta. A w tle śpiewająca Nina Simone. Polecam film wszystkim Czytelnikom, bo to kawał niezłego kina.



niedziela, 11 listopada 2018

Nadgodziny

Prawie cały poprzedni tydzień to nadgodziny u mnie. Myślałem, że trochę wypocznę w weekend, ale moje ciało zaczęło nastawiać się na kolejny tydzień pracy. W piątek czułem się maksymalnie wypompowany z sił witalnych, a drugi dzień wolnego na razie nie wystarczył na porządne zregenerowanie się i naładowanie baterii. Będąc codziennie zmęczony, wracałem z roboty i jedynie o czym marzyłem to o relaksującej kąpieli. Wanny nie posiadam, tak więc pozostawał do dyspozycji prysznic. Dobrze, że nie z zimnym natryskiem. Zabawne, jak szybko czas leci po zakończonej pracy, a w robocie często dłuży się niemiłosiernie.

piątek, 9 listopada 2018

Poranny wzwód

Sobotni, poranny wzwód po przebudzeniu oznacza tylko jedno w moim przypadku. Mianowicie minęło bardzo długo czasu od ostatniej masturbacji. Sam w sobie onanizm coś mi zbrzydł. Wiecznie masturbowanie się przed podobnymi filmikami pornograficznymi, znudziło mnie. Ostatni raz onanizowałem się w niedzielę, czyli wytrzymałem cały tydzień roboczy. Miałem dużo okazji, by wcześniej się masturbować, ale jednak nie było wystarczających chęci. Nic na siłę. To moje motto. Czasem tak mam, że częstotliwość onanizowania się drastycznie spada, by za jakiś czas powrócić do normy, chociaż raz dziennie. Może to też starość? :D I uświadomienie sobie jednocześnie, że lepiej i fajniej byłoby z jakimś facetem się pieścić, a nie wiecznie tylko samemu sprawiać przyjemność. To taka średnia i połowiczna alternatywa. A przyjemność powinna być czerpana z dwóch źródeł.

środa, 7 listopada 2018

Erotyczny sen ze Sportowcem

Erotyczne sny ze Sportowcem w roli głównej powróciły i mają się dobrze. Nie było ich kilka lat. Co prawda śnił mi się od czasu do czasu, ale tak ogólnie, bez żadnego podtekstu. Widocznie to, że poświęciłem mu notkę i widuję go nieraz w pracy, wystarczyło, by wyobraźnia znowu zaczęła wariować. Teraz jednak jestem w innym momencie życia. Już mi nie buzują hormony. Wiem, że nigdy nie będę miał szans na bycie ze Sportowcem. On jest stuprocentowym heteroseksualnym facetem. A nawet, gdyby jakimś trafem okazało się, że jest biseksualny, to nie chciałbym grać roli zabawki i być tylko chwilą zapomnienia od spraw domowych. Cenię i szanuję się. Już nawet nie pamiętam dokładnie okoliczności, w jakich się pojawił Sportowiec. Wiem jedynie, że był bez koszulki. Podziwiałem jego pięknie wyrzeźbioną klatkę piersiową. Mięśnie ładnie rysowały się na ciele. Nie miał włosów na klacie, cały gładki. Jeszcze bardziej było widać jego męskość. 

poniedziałek, 5 listopada 2018

Praca z obiektem pożądania

Poznałem Sportowca na pierwszym roku studiów. Ja, młodzik, który dopiero co wyszedł z liceum i miał te 19 lat, a on kilkanaście lat starszy. Wykładał na uniwersytecie. Niestety, nigdy nie miałem przyjemności mieć z nim zajęć. Był moim pierwszym wielkim zauroczeniem i do dzisiaj pozostał. Żaden inny facet nie ujął mnie tak jak on. Szczerością, otwartością, ciepłem, pomocną ręką, męskością, bijącym testosteronem. Wzorzec faceta. Często miewałem z nim sny erotyczne. Złamał mi serce, gdy dowiedziałem się przypadkowo, że ma żonę. Platoniczna, jednostronna miłość. 

To dzięki Sportowcowi, zaakceptowałem siebie i swój homoseksualizm. Już nawet nie jestem w stanie policzyć, jak moja wyobraźnia szalała. Wyobrażałem sobie, że namiętnie się całujemy, a nawet tworzymy związek. Bywałem zazdrosny, gdy na korytarzu widziałem jak rozmawia ze studentkami. Minęło kilkanaście lat. Zapomniałem o Sportowcu, gdy zacząłem drugi rok studiów, on zrezygnował z wykładania i wyjechał do innego miasta. Los jednak znowu nas ze sobą zderzył. W obecnej robocie pracujemy razem. W innych działach, ale widuję Sportowca prawie codziennie. Mimo upływu lat,  nic się nie zestarzał. Czas działa na jego korzyść. Gdy mówi do mnie z uśmiechem „Cześć!” i podaje rękę, to serce szybciej zaczyna mi bić. Niedawno wspominał, że zapamiętał moją twarz. Opowiadał również, jak szybko rośnie jego córka, a syn zaczął liceum. Słuchałem piąte przez dziesiąte co do mnie mówi Sportowiec. Wróciły młodzieńcze pragnienia. Chciałem spróbować smaku jego ust, nie myślałem o niczym innym.

Przypadkowo spotkałem mój pierwszy obiekt pożądania. I to w pracy, nigdy bym się nie spodziewał. Sportowiec dalej jest z tą samą żoną. Widać po nim, że jest szczęśliwy. Ostatnio został dłużej w pracy, tak jak ja i ni stąd, ni zowąd, zaczął mi pomagać w dokończeniu projektu. Cieszę się jego szczęściem. Zdałem sobie sprawę, że Sportowiec to taki ideał faceta, jakiego szukam. Być może znajdę, świat jest pełen homoseksualnych mężczyzn. 

sobota, 3 listopada 2018

Przyjaciel do wynajęcia

Pierwsza była Japonia. To tam powstało nowe zjawisko pod nazwą „przyjaciel do wynajęcia”. W ślad za krajem kwitnącej wiśni poszły Stany Zjednoczone i Kanada. W niedługim odstępie czasu moda na wynajęcie towarzystwa dotarła do Europy, robiąc furorę w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Również w naszym kraju pojawiły się takie agencje. 

Był rok 2011. U nas jeszcze to się za bardzo nie przyjęło, ale patrząc na zmieniające się codzienne życie wielu naszych rodaków, to jest tylko kwestia czasu, jak sami będziemy wynajmować drugą osobę, by spędziła z nami trochę wolnego czasu. Razem pooglądała ulubiony serial w telewizji, by móc zwierzyć się komuś nieznanemu ze swoich problemów i trosk szarej rzeczywistości, albo po prostu pomilczeć. Zasada jest jedna: nie może dojść do seksu. W kraju kwitnącej wiśni jest to bardzo popularne zjawisko. Średnia cena za 1 godzinę spotkania to przeliczając na naszą walutę niecałe 250 złotych. Do czego to doszło, że za spędzenie chwili czasu z drugim człowiekiem trzeba zapłacić słone pieniądze. 

Tak poza tym, to jestem mega wkurwiony na gejowski świat. Czy na portalach randkowych są jacyś realni faceci, czy można spotkać samych bajkopisarzy? Dla jednego za mało męski, dla drugiego zbyt męski, a dla jeszcze innego faceta za młody, dla czwartego za stary, dla piątego "nie w jego typie". Gdzie można poznać innych homoseksualistów, jak nie w Internecie? 

czwartek, 1 listopada 2018

Randka, która nie miała miejsca

Czyste białe pole, całe czekające na wypełnienie tekstem. Kursor miga, a mnie jest ciężko zebrać myśli. Wiem, nie powinienem aż tak zbytnio wszystkiego analizować, uczę się tego. Może po kolei... W niedzielę zagadałem do jednego z facetów na portalu randkowym (po czterdziestce). Przyrzekałem sobie, że nie będę robił kolejny pierwszego kroku, ale spodobał mi się opis jego profilu. No dobra, nie tylko opis, z wyglądu też jest niezłym Ciasteczkiem. Zaczęliśmy wymieniać wiadomości, według mnie korespondencja się kleiła, nie było jakichś momentów ciszy. Taka pisanina trwała dobre półtora dnia, aż do momentu zaproponowania przeze mnie spotkania się w realu. Ciasteczko dumał chwilę, bo pewnie nie wiedział co odpisać, więc zgodził się na spotkanie dzisiaj. Od tego momentu zaczął rzadziej odpowiadać na wiadomości, a wczoraj to już przestał bywać na portalu randkowym. Lubię wiedzieć na czym stoję, tak więc zapytałem Ciasteczka, czy termin spotkania jest aktualny. On mi na to, że jeszcze da mi znać. No i dzisiaj rano odezwał się, że jednak nie, bo musiał pojechać do rodziców. 

Nie lubię, jak ktoś chce mnie zrobić w balona. Dlatego napisałem, że jak nie chce mnie poznać, to niech napisze prawdę, a nie wymiguje się wyjazdem. Odpisał, jaką mam propozycję spotkania. Napisałem, że chciałbym go poznać. Jakiś spacer, kawa, na dobry początek, a wszystko wyjdzie w praniu. I tyle. Zero odzewu z drugiej strony. Tak się teraz zastanawiam, czy nie byłem zbyt szybki. Czy może nie poganiałem go? No ale, skoro jest dobry kontakt, to chyba warto przenieść relację do rzeczywistości i zobaczyć, czy również na spotkaniu będzie wszystko w porządku. W zamian otrzymałem stracone trzy dni i energię, jaką włożyłem w poznawanie Ciasteczka. I nawet zwykłego "przepraszam" nie dostałem. 

Brakuje mi bliskości drugiego mężczyzny. Jego męskiego zapachu, smaku, obecności. Zwykłego przytulenia czy delikatnych pieszczot. Randka z Ciasteczkiem nie wyszła, ale nie chciałem zmarnować całego dnia, dlatego wybrałem się na cmentarze. Oczywiście, jak co roku rewia mody na całego. Na trasie powystawiane małe kramiki z m.in. słodyczami. Nie wiem, czy dalej próbować do kogoś zagadać czy jednak zrezygnować z tego całego portalu randkowego. Większość facetów jest niepoważna. Ma napisane co innego na profilu, a co innego myśli. Szukają jakichś nieistniejących ideałów. 

Kwiecień

Kwiecień