Znowu naszły mnie pewne refleksje dotyczące jakże zgniłego życia uczuciowego. Zdałem sobie sprawę, że to ja zawsze zabiegałem o kontakt z drugim facetem. Smutne jest to, że jeszcze nikt nigdy mnie nie adorował. A to przecież jedna z podstawowych zasad budowania poważniejszych relacji czy chociażby flirtu. Oczywiście, nie mam tu na myśli wiadomości na portalach randkowych, bo tam wszystko można napisać dla kitu, mówię o spotkaniach twarzą w twarz. Nie usłyszałem nigdy od żadnego faceta podobnych słów:
– Jesteś przystojny.;
– Bardzo mi się podobasz.;
– Przystojniak z Ciebie!;
– Jesteś inteligentny i bystry.;
– Schrupałbym Cię tu i teraz!;
Nie łudźmy się, każdy człowiek potrzebuje komplementów. Nie jest to oznaka egoizmu.
To JA zawsze:
– wymyślałem atrakcje na spotkaniach, plany gdzie możemy się wybrać i jakie miejsca zwiedzić, starałem się, jak tylko potrafię;
– komplementowałem i adorowałem drugą stronę, nie oczekując w zamian tego samego, po prostu chciałem, by drugiemu facetowi zrobiło się miło;
Nie dostałem nigdy żadnego prezentu, chociaż jakiegoś kwiatka. Nikt się nie starał o moje względy, żaden mężczyzna nie chciał zrobić mi przyjemności. Nie zabiegałem o to, po prostu miło byłoby wiedzieć, że jest się dla kogoś ważnym lub coś się znaczy dla drugiego mężczyzny.
A może za dużo wymagam, jako romantyk? Może nie powinienem o tym wszystkim pisać, tylko spotkać się z pierwszym lepszym gejem na przygodny seks. Bo tylko tego oczekuje większość facetów. Dzikiego seksu, pełnego namiętności. Niczego więcej. Boicie się okazywać uczuć, jakby to była jakaś hańba czy splamienie waszego honoru. Chcielibyście mieć profity, jak najmniejszym kosztem. Nie tylko gesty się liczą, ale słowa również są ważne i mają dużą moc.
Dlatego nie mam ochoty zaczynać tego samego w kółko. Zagadywać do kogoś na portalu randkowym, pokazywać się z jak najlepszej strony, a efekt końcowy pozostanie zawsze taki sam. Samotny, a pustka ogarnie mnie wewnątrz. Nie warto się starać. Nie ma to żadnego sensu.
Kurwa!!! Ja też chciałbym poczuć się doceniony przez faceta, z którym się poznaję. To wszystko jest takie płaskie. Rozmowy, które prowadzą tylko do jednego – seksu. Jakby niczego więcej nie było. Dlaczego zawsze trafiam na łajdaków, którzy są mistrzami w łamaniu serc? I ja mam i dać dupy, niedoczekanie.
Znowu pojawiają się myśli, że żałuję, że jestem gejem. Nie jestem obiektem pożądania, muszę sobie to uzmysłowić. Jedni widzą we mnie maszynkę do ruchania, a inni faceci jedynie dobrego kumpla, ale nie chcą poważniejszej relacji. Traktują jak takiego mężczyznę, który w złych chwilach pocieszy, a w dobrych momentach zdopinguje jeszcze bardziej do działania. Ja siebie nie widzę w tej roli. Moje podstawowe potrzeby nie są spełniane, jak tu być szczęśliwym?
Bycie gejem to przekleństwo. Piętno, z którym trzeba żyć.