Kurwa, ile razy muszę popełnić ten sam błąd, żeby zrozumieć, by czasem odpuścić i nie starać się za bardzo, nie pokazywać, że tylko mnie zależy na danej relacji? Dokładnie miesiąc temu zakończyła się moja korespondencja z niejakim Ciasteczkiem. Przez cały ten okres myślałem o nim od czasu do czasu. Nie wytrzymałem i postanowiłem do niego napisać wiadomość. I to był kardynalny błąd. Bo kolejny raz pokazałem, że to ja czegoś pragnę i oczekuję więcej niż dany facet może mi zaoferować. Tutaj serce z uczuciami przegrało z rozumem. Wiem doskonale, by takich pomyłek nie popełniać, jednak pokazałem, że mi zależy. Przez pół godziny od wysłania wiadomości, Ciasteczko nie odzywał się, ale pociągnął temat. Ten jego sygnał spowodował, że przez następne kilka wiadomości namawiałem go znowu do spotkania się i dania sobie szansy, chociażby widzenia się, na zwykłą kawę. Ale on nie chciał. Ponownie wykręcił się. Teraz już jestem stuprocentowo przekonany. On nie chce mnie poznać, a ja mu się narzucałem. Nie byłoby naszej korespondencji, gdyby miesiąc temu napisał, że nie widzi nas nawet jako znajomych. A tak, rozpalił trochę nadzieje. Jestem na gejowskich portalach randkowych tyle lat, a dałem się tak łatwo wmanewrować. Zbytnio się przed nim otworzyłem, a Ciasteczko okazał się kolejnym facetem, który tak naprawdę sam nie wie czego chce. Albo wie doskonale kogo szuka, tyle że nie jestem w jego typie. Teraz dobitnie dał mi do zrozumienia, żebym nie poświęcał się już tej relacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz