czwartek, 27 grudnia 2018

W punkcie zero

Przemyślałem sobie wszystko i doszedłem do pewnych wniosków, które nie są dla mnie przełomowe. Bycie facetem do towarzystwa za pieniądze, niezobowiązujący seks z ledwie co poznanym mężczyzną, branie udziału w trójkątach i jednocześnie wchodzenie w życie par to jednak nie dla mnie. Nie nadaję się do tego, by jakiemuś starszemu gejowi obciągać czy wypinać tyłek za pieniądze. Nie nadaję się do tego, by spotykać się z nieznanymi facetami po plenerach, kiblach WC czy od razu w czyimś mieszkaniu. Nie nadaję się do tego, by być jako ten trzeci. Przykro mi, ale nie. Mimo wszystko, ja uważam to za zdradę. Grzecznie podziękowałem mojemu niedoszłemu sponsorowi i napisałem, że się nie spotkamy. To samo zrobiłem z facetem od jednorazowego seksu i mężczyźnie, będącym w związku. Pozostaje mi jedynie aktywne szukanie mężczyzny, z którym stworzę monogamiczny związek. Czy takiego znajdę? Nie mam pojęcia. 

Czasem mam chujowe dni z tego powodu, że urodziłem się gejem. W porządku, mogę być gejem, ale dlaczego mam jakieś tradycyjne, dawne, staroświeckie wartości? Niepozwalające na życie towarzyskie w dzisiejszym świecie. Nie dla mnie są dark roomy, kluby nocne, spotykanie się z facetem na jednorazowy seks. Próbowałem się zmienić, stać się nowoczesny. Jednak nie mogę. Moje zasady i wartości są głęboko zakorzenione. Zaruchać i zapomnieć. To nie jest moja dewiza. Okazuje się, że znalezienie Tego Jedynego graniczy z cudem i jest czymś niewyobrażalnie trudnym do zrealizowania. Pewnie wiele tracę, że nie umawiam się z mężczyznami na jednorazowe przygody, bo z takich spotkań przecież powstało wiele związków. Ja jednak wolę tradycyjny model poznania się. Najpierw jakaś rozmowa, spacer, wyjście na kawę. 

Czy w końcu ktoś doceni moje starania się? Nie wiem, zrozumiałem jedno: nie jestem taki cnotliwy dla kogoś, ale dla siebie, bo inaczej nie potrafię. Nie znalazłem do tej pory faceta, któremu mógłbym w pełni zaufać. Co nie znaczy, że nie jest to niemożliwe. Wiem, że sporo tracę, nie prowadząc takiego trybu życia jak większość gejów, ale wierzę, że moje poświęcenie zostanie wynagrodzone w odpowiedni sposób. Znajdę upragnionego faceta, z którym będę żył długo i szczęśliwie, stworzę swój własny "happy end". Być może zbyt idealistyczne marzenie czy podejście, ale taki już jestem. Gdzieś kiedyś przeczytałem taką sentencję: Na miłość drugiego człowieka, trzeba sobie zasłużyć. Pewnie jeszcze to nie mój czas. Nie ma co się zmieniać, bo takie są trendy. Trzeba pozostać sobą i być wiernym swoim zasadom. Nawet jeśli wiązałoby się to z samotnością na wieki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kwiecień

Kwiecień