Prawie cały poprzedni tydzień to nadgodziny u
mnie. Myślałem, że trochę wypocznę w weekend, ale moje ciało zaczęło nastawiać
się na kolejny tydzień pracy. W piątek czułem się maksymalnie wypompowany z sił
witalnych, a drugi dzień wolnego na razie nie wystarczył na porządne zregenerowanie się i
naładowanie baterii. Będąc codziennie zmęczony, wracałem z roboty i jedynie o
czym marzyłem to o relaksującej kąpieli. Wanny nie posiadam, tak więc
pozostawał do dyspozycji prysznic. Dobrze, że nie z zimnym natryskiem. Zabawne,
jak szybko czas leci po zakończonej pracy, a w robocie często dłuży się
niemiłosiernie.
Nadgo są dość dewastujące dla zdrowia, jestem ich przeciwnikiem i unikam kiedy mogę. U Ciebie można wybrać, czy się zostaje, czy też Pan Szef łaskawie przymusza?
OdpowiedzUsuńTa druga opcja, Pan Szef łaskawie przymusza, nie ma opcji wyboru.
UsuńW takich chwilach wanna to dobra rzecz. Po kilkunastu latach kabiny prysznicowej przeprosiłem się z wanną.
OdpowiedzUsuńA chociaż godziwie płacą za te nadgodziny?
No tak, średnio płacą za te nadgodziny, mogłoby być lepiej. Wanna dobra rzecz, przy najbliższym możliwym remoncie muszę pomyśleć o połączeniu wanny i prysznica w jedno.
UsuńWanna jest droga w utrzymaniu. No chyba że masz tanią ciepłą wodę, lub spore wynagrodzenie :-) Ja tam wolę prysznic. Ale niekoniecznie sam :P
OdpowiedzUsuńWiadomo, że jest droższa w utrzymaniu, ale prysznic nie da relaksującej kąpieli. :)
Usuń