środa, 9 stycznia 2019

Pierwszy kosz i pierwsza randka w nowym roku 2019

Pierwszy tydzień roku zacząłem od dość wysokich obrotów. Tytuł nie jest przypadkowy. Dzień po Nowym Roku dostałem pierwszego kosza w 2019, a w weekend spotkałem się na pierwszej randce. Zacznę od chronologicznych wydarzeń.

W połowie grudnia na jedno z moich ogłoszeń, odpowiedział mój rówieśnik. Zaczęliśmy ze sobą pisać. Już dawno do żadnego faceta nie pisałem takich elaboratów. Jedna wiadomość miała około 1000 wyrazów. Po prostu korespondencja pełną parą. Poznawaliśmy się wzajemnie. W końcu, po kilku dniach pisania, zaproponowałem spotkanie na kawę i poznanie się w rzeczywistości. Rówieśnik się trochę speszył i oznajmił, że on tak szybko nie ufa drugiemu człowiekowi. Pomyślałem sobie, że coś zaczyna nie grać, no ale, dalej kontynuowałem pisanie z nim wiadomości, przyzwyczaiłem się po prostu. Może to też trochę przywiązania. Przed końcem roku dał mi znać, że chce się spotkać. Ustaliliśmy datę i miejsce spotkania. Dzień przed spotkaniem się napisał mi wiadomość, że on jednak nie chce mi robić złudnych nadziei, bo on sam do końca nie wie kogo szuka. Tłumaczył się, że szuka nie związku, a maksymalnie przyjaźni. Jest biseksualistą i chciałby w przyszłości założyć rodzinę. Napisałem mu o swoim żalu, że tak odwołuje spotkanie, itd., ale już nie odpowiedział.

Już pod koniec starego roku, na mój anons odpowiedział o trzy lata starszy facet ode mnie. Wymieniliśmy się kilkoma krótkimi wiadomościami. Z jego strony padła propozycja spotkania się na kawę w rzeczywistości, jako argument podał, że nie ma na co czekać. Jestem człowiekiem, który lubi konkrety, dlatego zgodziłem się. Był stres, czy przyjdzie czy nie, jak zakończy się nasze spotkanie, czy tam randka, itd. Dosłownie milion myśli na sekundę. Jeszcze w ostatniej chwili zmienił miejsce spotkania. Fajnie nam się rozmawiało, jest duże prawdopodobieństwo, że dojdzie do kolejnej randki. 

Nawet nie wiem jak szybko minęły trzy godziny, tyle sobie dałem czasu na spotkanie. Aż żal było je przerywać, tym bardziej, że mój rozmówca chciał, by jeszcze randka trwała. Trochę przypominał mi z wyglądu mojego byłego partnera. Z mojej strony pojawiło się lekkie zauroczenie, podniecił mnie na spotkaniu. :D W tym też przypomniał mi mojego eksa, niekończące się tematy do rozmowy, brak krępującej ciszy już od pierwszej randki, no i pojawiające się powoli pożądanie. Podczas żegnania się, jakoś tak żadne z nas nie chciało, by ten moment nadszedł ostatecznie i staliśmy chwilę w bezruchu, wpatrzeni w siebie. Myślę o nim, ale nie wiem, czy on tak samo myśli o mnie. Heh, ironia losu. :D Piszę tę notkę, właśnie te słowa i dostałem od niego SMS-a. :D Nie chcę się jakoś zbytnio nakręcać, bo to dopiero pierwsze spotkanie, jednak miło się zaskoczyłem i prawdę mówiąc, aż nie spodziewałem się takich wrażeń. Iskrzyło, czasem, że aż ogień trzaskał w naszej rozmowie. 

Te słowa pisałem w weekend. Minęło pół tygodnia, zmieniło się prawie wszystko. Przede wszystkim jakoś tak urwał się kontakt. Wymieniliśmy się paroma wiadomościami i tyle. Nie będę próbował już do niego pisać. Nie chcę się narzucać. W ogóle zauważyłem, że podczas spotkania był bardzo rozmowny, ale jeśli chodzi o korespondencję, to tak napisze trzy słowa i koniec, nawet za bardzo nie można odnieść się i rozwinąć tematu. Zapomniałbym, zapytałem go na randce, jakie ma wrażenia: "nie jest źle, ale super też jakoś nie jest". Kolejny facet z ogromną potrzebą zaskakiwania go. Dowiedziałem się też, podczas pierwszego spotkania, że chciałby się w końcu ustabilizować jeśli chodzi o budowanie związku, bo do tej pory spotykał się z facetami na zasadzie: zapraszał mężczyznę na kawę, a potem jednorazowy seks. Dziękuję, następnego kandydata proszę. :D

2 komentarze:

  1. Ehh, nowy rok dynamicznie się rozwija. Czy taki będzie cały? :) Pozdrawiam i życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Kwiecień

Kwiecień